Tatooine i Jabba the Hutt pojawią się w Star Wars Outlaws. Zobacz piękne lokacje na filmie z gry
Szkoda, że nie będzie można stworzyć sobie własnej postaci w tym uniwersum.
Tysiące planet jak nie miliony. A czy to film czy gra dalej jest to Tatooine xD Ja serio mam już dość tej planety piasku.
Tutaj akurat pasuje. Mamy grę o przemytnikach, bandziorach itd., a Jabba był jednym z największych bossów przestępczego podziemia.
Piaskowa planeta to jeden z filarów każdej space opery, bez niej gra byłaby niepełna :). No a Tatooine lepiej pasuje do settingu niż np. Jakku, bo to siedziba znaczącego kartelu.
Break kreatywności i odwagi.
Po co coś nowego, jak można na oklepanym schemacie jechać.
Tak niech wymyślą nową piaskową planetę nikimruku.
Znowu gra dla tych co lubią się przebierać w damskie ciuszki?
Nie martw się, protagonistkę na pewno będzie można przebrać również w męskie ciuszki ;].
Bo tak zupełnie serio, kostium Hana Solo jest moim zdaniem bardzo prawdopodobnym dodatkiem kosmetycznym.
huh? Kiedy ostatni raz mieliśmy kobietę, jako główną protagonistkę, w jakiekolwiek grze o GW?? oraz jak nie odpowiada do wypad na GW z rudym w roli głównej;)
Battlefront 2, chociaż nie zdziwi mnie, jeśli z jakiegoś powodu nie bierzecie tego powodu pod uwagę, sam nie wiem czy brać :D
Moim zdaniem zapowiada się świetnie i mam nadzieję, że Outlaws będzie dla Gwiezdnych Wojen tym, czym Hogwarts Legacy było dla świata Harrego Pottera.
No a jak. Rzygam Tatooine. Jest w praktycznie absolutnie każdej serii gier, filmach czy serialach
Ładne planety, ładne widoki, i to jedyne czym się chwalą od samego początku, co mocno sugeruje że to będzie kolejny typowe sanbox od UbiLola, czyli pusto, nudno, powtarzalnie i fabularna bieda.
Obym się mylił.
1. Immersja. Ciężko mi się będzie utożsamiać w jakimkolwiek stopniu z protagonistką. Gry w których nie ma do wyboru płci naszej postaci, i jest tylko kobieta, to zazwyczaj mnie mało wciągają, przez to, że immersja dość mocno kuleje. Nie potrafię się wczuć, że mam PMS lub okres, a cycki muszę ściskać sportowym stanikiem, by mi nie dyndały podczas biegania, skakania czy innych gwałtownych aktywności. ;) Itp.
Zazwyczaj brak wyboru płci męskiej powoduje u mnie w grze po jakimś czasie - rozdrażnienie, zamiast frajdy z grania. Może inni nie mają problemu wczuć się w przeciwną płeć w grach. U mnie to zwyczajnie nie działa.
2. Gra wygląda ładnie. Fajnie, że spory otwarty świat. Fajnie, że można sobie polatać własnym statkiem.
Tylko ciekawe czy będzie za tym stała dobra fabuła, nieliniowe wątki, moralne dylematy, nie generyczne misje poboczne, rozwinięta i ciekawa eksploracja?
Na grę nie czekam jakoś specjalnie, głownie przez punkt 1. Choć nie wykluczam, że gdyby gra była we wszystkim innym - rewelacyjna, to może bym się jeszcze jakoś przy niej umiał bawić. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że prawdopodobieństwo tej - rewelacji we wszystkim innym jest dość małe.
Pożyjemy, zobaczymy.
Tylko ciekawe czy będzie za tym stała dobra fabuła, nieliniowe wątki, moralne dylematy, nie generyczne misje poboczne, rozwinięta i ciekawa eksploracja?
Od ubisoftu? xD Zapomnij
Czyli odpuszczasz wszystkie gry pokroju Tomb Raider, Horizon, Control, Bayonetta itp., bo protagonistką jest kobieta? Trochę smutne, ale nie oceniam.
PS. A próbowałeś sobie wyobrazić, że grasz kobietą z penisem? Może wtedy łatwiej będzie ci się utożsamić, bo jednak będziesz mieć tam coś swojego :).
Czyli odpuszczasz wszystkie gry pokroju Tomb Raider, Horizon, Control, Bayonetta itp., bo protagonistką jest kobieta?
Dokładnie. Żadna z tych gier nie wciągnęła mnie na dłużej niż prolog (kilka h grania).
O ile w filmach/książkach mi nie przeszkadza w najmniejszym stopniu, że protagonistka jest kobietą, bo historia filmu/książki mnie wciąga (lub nie) w całości, bez utożsamiania się z jakimś bohaterem, to w grach jednak jest inaczej.
Grając w grze jakimś bohaterem, najlepiej się bawię gdy utożsamiam się z tym bohaterem w jakimś stopniu, na chwilę staję się nim, wtapiając się w świat przedstawiony, i zapominając o realnym.
Kobiecy bohater w grze, którym mam grać, wytrąca mnie z tej imersji, tworząc dysonans poznawczy.
Kreator postaci do tej gry moim zdaniem mógłby być. I to taki konkretny, a nie że znowu będziemy grać człowiekiem. Star Wars to tak bogate uniwersum z mnóstwem ras i gatunków. A tu nakaz grania ludzką samicą.
Tatooine i Jabba the Hutt.... dobra, oklepana muzyka. Co można było to skopiowano. Na sentymentach co się dało zbudowano. Trawka się kołysze. Nienaturalny entuzjazm robotników produkujących ten produkt jest. Korpo Ubi liczy hajs i frajerów, których się udało ogolić. Łapiąc ich na wabiki, na które Rancory stawiają klocka i się nimi nie przejmują. Odbiorcy tego czegoś jednak są mniej rozgarnięci niż Rancory. Nie szkodzi. Wszystko będzie ok. Paplanina wykonana, chałtura sprzedana. Można się bujać do następnego bezpłciowego gniota opartego na jakiś tanich sztuczkach, sentymentach i wyświechtanych motywach oraz tej samej grafice co w AC. Wspaniałe żniwa Ubi sobie gotuje.Przyznaję im rację. Golić frajerów. Jak są to trzeba tak robić. Powodzenia Ubi.
Wygląda ładnie, jak to u Ubisoftu, mechaniki w ich grach też bywają całkiem grywalne (mniej lub bardziej). W ich przypadku jednak najbardziej mnie martwi kwestia szeroko rozumianej fabuły (wątek główny, zadania poboczne, tło zdarzeń, itp.) oraz jakość atrakcji wypełniających ich światy.