Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 29 sierpnia 2024, 22:18

Zajęło to ćwierć wieku, ale najbardziej żmudny rekord w legendarnym Quake'u został w końcu pobity

Po ponad 25 latach pobity został jeden z rekordów w oryginalnym Quake’u. Pewien gracz jako pierwsza osoba na świecie ukończył poziom „The Installation” w czasie poniżej 7 sekund.

Źródło fot. id Software
i

Oryginalny Quake ma na karku już ponad 28 lat, ale nie jest to przeszkodą dla największych fanów, którzy nadal się w niego zagrywają. Wśród nich nie brakuje oczywiście tzw. speedrunnerów, którzy specjalizują się w jak najszybszym przechodzeniu gry. Co ciekawe, dopiero kilka dni temu udało się pobić rekord, który ustanowiony został 25 lat temu.

Konkretnie chodzi pokonanie poziomu nazwanego „The Installation”. Nie należy on do skomplikowanych, ale gracze uprościli go sobie jeszcze bardziej, odkrywając w pewnym momencie sposób na niemal całkowite jego pominięcie. Aby to zrobić, należy w początkowej strefie odpowiednio wymierzyć skok, co pozwala na bezproblemowe dotarcie do mety w kilka sekund.

W 1999 r. speedrunner Markus Taipale dokonał tego w trybie łatwym z rekordowym czasem 7 sekund. Dokładnie udało mu się to zrobić w 7,9 sekundy, ale jako że Quake zaokrągla wynik do pełnej sekundy – w tym przypadku zatem do 7 sekund – przez długie lata żadnemu graczowi nie udało się zejść poniżej tej liczby, choć kilku osiągnęło lepszy czas niż Taipale (np. 7,7 sekundy).

Zmieniło się to jednak 15 sierpnia, kiedy to speedrunner o pseudonimie EIM64 jako pierwsza osoba na świecie przebył poziom „The Installation” w 6,99 sekundy.

Co ważne, nie odkrył on żadnego nowego sposobu ani błędu – udało mu się tego dokonać dzięki umiejętnościom i treningowi. Wymagało to chociażby opanowania do perfekcji techniki „strafe jump”, polegającej na ciągłym skakaniu i nadawaniu postaci pędu.

Trzeba przyznać, że jest to imponujący wyczyn. Teraz, biorąc pod uwagę fakt, że zejście do 6 sekund zajęło 25 lat, osiągnięcie 5 sekund wydaje się wręcz niemożliwe, więc speedrunnerzy mogą sobie chyba już ten poziom odpuścić. Chociaż nigdy nie wiadomo.

Marcin Bukowski

Marcin Bukowski

Absolwent Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej, który postanowił poświęcić swoje życie grom wideo. W czasach dzieciństwa gubił się w Górniczej Dolinie oraz „wbijał golda” w League of Legends. Dwadzieścia lat później gry nadal bawią go tak samo. Dziś za ulubione tytuły uwa��a Persony oraz produkcje typu soulslike od From Software. Stroni od konsol, a wyjątkowe miejsce w jego sercu zajmuje PC. Po godzinach hobbystycznie działa jako tłumacz, tworzy swoją pierwszą grę bądź spędza czas na oglądaniu filmów i seriali (głównie tych animowanych).

więcej