Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin
Forum

mrsz ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

16.05.2024 19:34
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29
9.0

Obecne strzelanki to albo relaksujące produkcje bez poziomu trudności, skierowane dla casuali, albo gry hardocorowe jak Tarkov czy arma, gdzie trzeba poświęcić dużo czasu żeby grało się "jako tako". Jest pomiędzy nimi luka i brakuje gier które trochę od gracza wymagają, ale nie traktują jak szmatę. I w tą lukę idealnie wpasowuje się GZW. Jako stary gracz którego nudzi battlefield i jednocześnie osoba z życiem prywatnym który nigdy nie będzie dobry w tarkova, bawię się świetnie w trybie PvE. Gra jest w dużej części wzorowana na Tarkovie. Extract pointy, formuła raidów, system ekwipunku, handlarzy, zadań i wiele innych elementów jest bardzo podobna. Poniżej opiszę najważniejsze różnice w stosunku do Tarkova:
- Brak frustracji w GZW. To chyba najważniejszy punkt. Poziom trudności jest specyficzny dla tarkova. Grasz taktycznie, powoli i metodycznie - wygrywasz. Poniesie cię brawura - witamy w bazie. Jednak bez PvP, nie ma niemiłych niespodzianek. Będąc w danej lokacji dość szybko łapiesz jaki jest jej poziom trudności i jak agresywnie możesz grać, a wisienką na torcie jest fakt że żaden gracz nie może wyskoczyć z za ściany i rozwalić cię znacznie lepszą bronią. Nie musisz być dobry w PvP, a twoje życie zależy głównie od Ciebie (i czasem szczęścia ;)). Gra potrafi zapewnić odpowiedni poziom napięcia żeby rozgrywka była ciekawa, i nie powoduje frustracji kiedy giniesz gdy fajny rajd przerywa ci inny gracz.
- Brak gear fear. Pieniędzy jest stosunkowo dużo, jednak nie zarabia się ich tak łatwo, więc nadal nie chcesz zginąć. W razie śmierci możesz też wrócić po ciało, a w trybie PvE tylko ty możesz je przeszukiwać. W przypadku coopa, czasem zamiast natychmiastowego zgonu, postać wchodzi w status "coma" a drugi gracz może go wyleczyć. Oczywiście stosując kilka różnych zabiegów, więc trochę to trwa i trzeba mieć odpowiednie środki medyczne. Ciekawa mechanika.
- Gra jest szybsza. Strzela się trochę więcej, chodzi się szybciej, akcje są szybsze itd. Jak w tarkovie w zadaniach na zabijanie scavów, udało mi się zabić 6, to był sukces. Tutaj jestem w stanie zrobić zadanie ubicia 20 przeciwników na 1 raid. Nie jest to ani zaleta, ani wada. Po prostu gra jest trochę inna. Tutaj ten styl pasuje, chociaż wolna rozgrywka Tarkova tez mi się podoba.
- Podstawowa edycja wystarczy - tak, to dość istotna kwestia. W Tarkova miałem EoD, bo choć trochę pomagało to zmniejszeniu poziomu frustracji. Tutaj nie potrzebuję lepszej wersji niż standardowa. Kilka najważniejszych rzeczy wrzucam do kontenera, a stracenie reszty ekwipunku nie boli aż tak bardzo.
- VoiP działa i to w praktyce. W Tarkovie niby był, ale co z tego skoro większość i tak chciała cię tylko zabić. Tutaj na PvE faktycznie można pogadać. Raz ktoś mnie zapytał czy mam klucz do zadania, inny gdzie leży jakiś przedmiot bo nie może znaleźć, a jeszcze inny czy lecę do bazy i czy zamówiłem już helikopter bo jemu się nie udaje (są tylko 4 na frakcję). To chyba pierwsza moja gra w której VoiP faktycznie się sprawdza i działa.

Podobno optymalizacja leży, chociaż ja mam dość nowy komputer więc nie mogę tego potwierdzić. U mnie chodzi płynnie, a na serwerach europy wschodniej rzadko zdarzają się lagi.
Więc szczerze polecam. Mam nabite ponad 25 godzin i nie zapowiada się żebym szybko odinstalował tą grę. Nawet jak na EA, uważam że już opłacało się wydać pieniądze na grę.

post wyedytowany przez mrsz 2024-05-16 19:38:08
06.03.2024 18:04
odpowiedz
mrsz
29
6.0

Gierkę ukończyłem i odetchnąłem z ulgą. Z początku fajnie, ciekawe lokacje, ładna grafika. Później zaczyna być nużąco, szczególnie przez brak rozwoju postaci jeżeli chodzi o walkę. Na początku gry jakiś tam mały progres jest. Dość szybko znalazłem najlepszy muszkiet, bo leżał sobie w zwykłej chatce, a ten posłużył mi do końca gry. Po odblokowaniu trafień krytycznych zabijałem większość potworów na 2 strzały. Po wymaksowaniu postaci, nadal były to 2 strzały, z tym że drugi nie musiał być krytykiem. Realnie więc progres jest przez pierwsze 5 godzin, a później już jesteś tak samo mocny. Od samego początku gry jesteś w stanie pokonać każdego potwora, różnica jest taka że później zrobisz to trochę szybciej. Bardzo dziwne zagranie, szczególnie że ich pierwsza gra wydana 13 lat wcześniej miała bardzo fajny rozwój postaci i było czuć moc przy każdym awansie.
Trochę lepiej jest z umiejętnościami miękkimi, ale też tylko trochę. Zwykle zastraszanie/złotousty pozwalają zdobyć trochę dodatkowego złota i tylko w dosłownie kilku miejscach pomagają skrócić zadanie. Otwieranie skrzynek się przydaje, chociaż złodziejem jest być bardzo łatwo. Wystarczy okraść kogoś na jego oczach, ten nas zaatakuje, wystrzelić do niego 2 razy z muszkietu i poczekać minutę aż mu przejdzie status "zagniewany". Dosłownie zero konsekwencji. Ta gra nie ma zaimplementowanego w ogóle poziomu trudności.
Ogólnie to jest to gra projektowana pod 12 latków, później dodał ktoś przekleństwa i nagle jest "grą dla dorosłych". No nie, zdecydowanie zabrakło powagi i jakichkolwiek konsekwencji naszych działań żeby mogła to być gra dla dorosłych.
Bardzo dziwny kierunek obrali w Piranha Bytes. Po tak dobrym starcie, tak wielu dobrych rozwiązaniach które mieli do swojego użytku, zrobili takie coś...

31.01.2024 11:36
odpowiedz
mrsz
29
9.0

Zakładam że ludzie którzy spowodowali ocenę tej gry na 6.6 nawet w nią nie zagrali..
Gra jest świetna i wciąga jak bagno. Zrobienie wszystkich zadań zajęło mi trochę ponad 30h, więc za te niecałe 100zł to wspaniały wynik, a to dopiero EA.
To co najbardziej mi się podoba, to styl soulslite, czyli walka wzięta żywcem z soulsów, jednak bez przesadnie wysokiego poziomu trudności. Jeżeli etap zaczyna być zbyt trudny, to zwyczajnie wystarczy poświęcić trochę więcej czasu na rozbudowę, ulepszenie ekwipunku, mikstur i jedzenia. Jeżeli jesteśmy na maksymalnym poziomie technologicznym, to gra jest całkiem łatwa, więc nie miałem parcia żeby zawsze mieć najlepsze eq. Nie ma tez ogromnej ilości przeciwników, za to do różnych trzeba podejść specyficznie. Jeżeli pokonamy 20 jednego rodzaju, to później już wiemy na co uważać i jak atakować. Więc o ile nie jest trudno, to nie można wpaść na pełnej w obóz wroga i spamując przycisk ataku wyczyścić obszar.
Bardzo podoba mi się podejście do mikstur/jedzenia. W wielu grach mikstura działa 3 minuty, więc zbieram je na lepszy moment, aż kończę grę z ogromnymi zapasami. Tutaj działanie jest dłuższe - 10 do 45 minut lub do śmierci. A że w większości nie polegamy na tym co znajdziemy, a zapewniamy sobie przez hodowanie ziół i warzyw, a później gotujemy czy tworzymy z alchemii, to mamy tego tak dużo jak chcemy.
I w końcu, jest to jedyny survival w którym połączono 2 mechaniki - przenieś z ekwipunku do skrzynki wszystko co pasuje obecnej zawartości (jak w V Rising) i automatyczne pobieranie zawartości do craftingu z magicznych skrzynek (jak w palworld). Dobrze że twórcy widzą że jest to mechanizm po prostu wygodny. A żeby nie było za łatwo, to magiczne skrzynki trzeba odblokować, więc dostępne są dopiero później.
Rozumiem że ludzie mieli problem z wydajnością w demku. Ja w obecnym stanie nie zauważyłem dosłownie żadnych problemów, a gra chodzi płynnie cały czas. Mało tego, zastosowali bardzo fajny mechanizm ładowania tekstur niskiej rozdzielczości, więc teleport jest prawie natychmiastowy, załadowany obszar wygląda gorzej niż normalnie i po kilku sekundach ładują się docelowe tekstury. Dużo fajniejszy mechanizm niż 10 sekundowy load screen.
Co do samej jakości EA, przypomina mi to Valheim. Widać że nie wszystko jest gotowe, jednak nie ma bugów i gra działa bardzo dobrze. To co jest do zrobienia to balans, schematy craftingu i zawartość ostatniej części świata. W ciągu tych 30h, gra scrashowała mi się dosłownie raz i w mojej ocenie jest bardziej dorobiona niż niejedna gra wydana jako gotowa.

Jeżeli więc lubicie soulsy i survivale, to nic tylko brać i grać. Sam ogram ją jeszcze nie raz.

19.01.2024 13:23
odpowiedz
mrsz
29

Gierka przypadła mi do gustu i szczerze polecam.
Na początek lore. Większość gier podchodzi do tego na zasadzie "Jest wojna, ty jesteś żołnierzem, idź się bij". Tutaj walki toczone są dla rozrywki i to podczas wojny. Areny są zbudowane w zniszczonych lokacjach, z tego co akurat było pod ręką. Z bardziej profesjonalnych rzeczy - ekrany z których odczytamy punktację, czy liczbę graczy w grze. To bardzo klimatyczne podejście, szczególnie że podczas gry nie wystarczy wcisnąć na chwilę "Tab", żeby sprawdzić stan, a szukać na prawdziwej mapie ekranu z którego dowiesz się czy zostałeś na planszy sam, i ilu wrogów jeszcze żyje. Do tego komentujący spiker, którego głos dochodzi z faktycznie rozmieszczonych głośników, więc słychać kierunek. Gracze oznaczeni opaskami na jedno ramię, co czasem powoduje niechciany friendly fire.
Co do desynców i cziterów - na tyle mi się w życiu udało że nie muszę zwalać swoich porażek na czynniki zewnętrzne, więc nie doświadczyłem tego problemu, mimo słabego internetu. Warto dodać że jest tutaj kill cam, a po śmierci włącza się "kamera" innych graczy i można podpatrzeć jak grają. Po tych 50 meczach nie miałem szansy widzieć jak ktoś wprost cheatuje.
Największą zaletą kill cam jest możliwość wyciągnięcia wniosków z własnej gry. W zwykłym tarkovie umierałem i zastanawiałem się dlaczego. Tutaj uzyskałem odpowiedzi ("Bo wystajesz jak wielki bałwan, nie chowasz, nie sprawdzasz zakątków itd."). Za to kamera graczy z drużyny pozwala prześledzić wprost jak grają dobrzy gracze z dobrymi rezultatami i próbować zastosować je w swoich rozgrywkach.
Komentarz o rozwoju Zwijam_Dywan polecam zignorować, bo przeczy sam sobie w komentarzu. Owszem, poziomy nic nie znaczą, ale nie to jest tutaj rozwojem. Chodzi o presety właśnie i na tym poziomie bardzo czuć progres. Latając w pancerzu i wypasioną Mką masz znacznie większe szanse niż przeciwnik bez pancerza i z podstawową bronią w singlu.
Jest kilka rzeczy które nie działają - np. system rankingu i matchowania rozgrywek, ale to jednak nadal początek.
Jest to na pewno bardzo dobra pozycja dla ludzi którzy w zwykłym tarkovie mają problem z PVP i gear fear (czyli ja :D). .

28.07.2023 23:24
1
odpowiedz
mrsz
29
9.5

Wiem że dla niektórych to będzie herezja, ale... Znacznie lepsze niż Slay the Spire. Oprócz dość podobnego systemu kart i rozwoju, mamy tez wspaniale poprowadzoną historię. Zadań nie da się przechodzić ciągiem, a w jednym "runie" poznajemy tylko jeden element z danego wątku. I tak wszystkie zadania się przeplatają, a powolny ich rozwój wzmaga ciekawość. Druga sprawa że nie jest to taki typowy rogal. Ulepszenia pomiędzy grami naprawdę mocno wpływają na grę. Przy pierwszym podejściu byłem znacząco słabszy niż przy ostatnim, mimo że w teorii startowałem od zera. Fajnie. Lubię progresować w grach.

I tak jak na Slay The Spire mam 16h, tak, właśnie ukończyłem Tained Grail: Conquest z wynikiem 30h i to w jednym tygodniu. Do samego końca chciało mi się grać. A że wyhaczyłem ją na promce lekko za ponad 30 złotych, to wyszło naprawdę tanio jak na spędzony czas.

Szczerze polecam.

post wyedytowany przez mrsz 2023-07-28 23:25:35
16.05.2023 12:21
3
odpowiedz
mrsz
29
3.0

Nie mam pojęcia kto jest targetem tej gry. Z jednej strony gra ostrzega mnie przed zawartą przemocą wobec dzieci, samobójstwem, narkotykami i deklaruje się jako gra wyłącznie dla widzów dorosłych, a później...

Później jest kicha. Typowo sensacyjne gówno w stylu filmu lat 90'. Zamiast ciekawych broni, mamy malowane kolorowymi pastelami skiny, co oczywiście każda partyzantka w historii robiła. Do tego większość akcesoriów do broni to samoróbki, ale nie oznacza że działają źle. Przecież jeżeli założysz plastikowy pojemnik po napoju na koniec m14 to dostaniesz wyciszony karabin. Wprawdzie to tylko prowizorka, więc plastik zacznie się palić po kilku strzałach, ale spoko, zaraz zgaśnie i będzie jak dawniej. Poznajemy zwariowanego konstruktora zwariowanych broni który pożycza nam aligatora czy tam krokodyla jako towarzysza. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to robienie treści pod 12 latków, skuszenie ich zakazanymi dla dzieci dodatkami i tylko udawanie że gra jest dla dorosłych odbiorców.

I te równanie płci na siłę... Jedną z głównych ról gra oczywiście silna, niezależna i do bólu sztuczna kobieta, która wygłasza inspirujące mowy i kieruje całym ruchem oporu. Później poznajemy silne wojowniczki po naszej stronie, ale również mniej więcej połowa żołnierzy wroga to również kobiety. A, no i nie zapominajmy że pierwsza postać do wyboru to również jest kobieta, a na mężczyznę trzeba przełączyć. O ile w samych postaciach kobiecych nie ma nic złego, nawet tych typowo dominujących, to jest to zachodni klasyk wciskania ich na siłę. Czuje się po prostu że ten zabieg nie wnosi zupełnie nic, psuje imersję, i został stworzony tylko dla zadowolenia lewicy. Klasycznie więc wszystko poszło nie tak, gdy zamiast tworzyć postaci pod fabułę, studio kierowało się względami politycznymi.

Szczerze nie polecam. Do tej pory nie ukończyłem tylko 5 części i to tylko z powodu powtarzalności. Przeszedłem jednak 3/4 jej zawartości, więc zdecydowanie nie mogę powiedzieć że 5 część była zła. Tutaj pierwszy raz w historii serii zrobiłem zwrot na Steam po 115 minutach gry. Jest to zwyczajny gniot bez przemyślenia. O zawartości decydowali ludzie którzy nie są graczami, chociaż z pewnością nadużywają narkotyków. Na trzeźwo ciężko byłoby wpaść na wiele z pomysłów które widziałem, a grałem przecież niecałe 2 godziny.

Jeżeli mimo wszystko korci cię żeby zagrać, bo masz sentyment do serii (jak ja), to polecam kupno na steam, gdzie można zrobić zwrot tego kapcia.

post wyedytowany przez mrsz 2023-05-16 12:23:18
10.11.2022 11:26
mrsz
29

Nie mam zamiaru prowadzić dalszej konwersacji z człowiekiem twojego pokroju. Naucz się dyskusji bo przyda ci się w życiu, a wyzwiskami rodem z gimnazjum daleko nie zajedziesz.

10.11.2022 11:21
1
mrsz
29

JohnDown666
RDR2 nigdy nie miało mieć polskiego dubbingu, więc kupując grę musiałem to zaakceptować. Sony natomiast powiedziało że będzie polski dubbing, a nie ma polskiego dubbingu. Rozumiesz chyba że to dwie różne sytuacje? Nie wymagam niczego, czego mi nie obiecano. Natomiast brakuje jednej bardzo istotnej rzeczy i sony uważa że to nie jest problem plując mi tym samym w twarz.

10.11.2022 11:08
mrsz
29

Byłaby potrzeba, bo lubię grać po polsku. Do ludzi w restauracji też podchodzisz i mówisz że źle jedzą bo niedobre zamówili?

10.11.2022 10:58
1
mrsz
29

Metaverse Nie kupiłem gry żeby uczyć się angielskiego, tylko żeby grać tak jak lubię.

10.11.2022 10:33
odpowiedz
9 odpowiedzi
mrsz
29

To jest taka żenada że ręce opadają. Ok, pomyłki się zdarzają, to zrozumiałe. Gra jest grywalna, to też przyznaję. Ale mówienie że gra jest "W pełni grywalna" to jest już grube naciąganie. Znam angielski w jakimś tam stopniu, potrafię czytać i rozumiem prosty tekst z filmów, ale w przypadku gry gdzie postacie mówią specyficznie i akcentują akcje, nie jestem w stanie zrozumieć każdego słowa i muszę polegać na napisach. I o ile w filmie łatwo czyta się napisy, tak tutaj jednak muszę sterować postaciami, przez co muszę dzielić uwagę pomiędzy rozgrywkę a czytanie historii. A że gra bardzo często wykorzystuje motyw podróży z dialogami, to na start dostałem sterowanie psim zaprzęgiem i wprowadzenie do historii. To NIE JEST pełna grywalność! Nie wiem kto ponosi za to odpowiedzialność, ale sony jako że to ich studio i ex, powinno po pierwsze przyznać że istnieje problem chociaż da się grać, a po drugie przeprosić za problem. Wydałem ponad 300 zł za grę, dostałem niepełny produkt i usłyszałem że wymyślam, bo gra jest przecież w pełni grywalna. No bezczelni. Po prostu bezczelni. Wierzyłem w cd projekt, kupiłem cyberpunka w dniu premiery i dostałem w ryj. Dzisiaj dostałem w ryj od sony. W takim wypadku nie pozostaje mi potraktować ich tak jak oni mnie i następnym razem zamiast kupić na premierę to poczekać aż naprawią w pełni grywalną grę (jak to w ogóle brzmi) i po miesiącu kupić używkę. Efekt będzie taki jakbym kupił pirata, bo sprzedadzą jedną grę mniej, no ale skoro oni nie szanują graczy to dlaczego ja miałbym szanować ich? Pozostaje znaleźć plusy z tej lekcji pokory i cieszyć się mniejszymi wydatkami w przyszłości.

08.03.2022 11:14
2
mrsz
29

Jeżeli dostaniesz obrażenia np. od trucizny albo krwawienia, to pojawi Ci się taki pasek i kiedy do dojdzie do końca, to coś się dzieje, w zależności od rodzaju. W grze jest jeszcze jeden ukryty pasek, który działa tak samo, ale się nie pojawia i odpowiada za równowagę. Ten parametr masz w statystykach i definiuje jak długi jest pasek. Kiedy otrzymujesz obrażenia, to ten pasek się napełnia, ale cały czas się zmniejsza. Jeżeli więc otrzymujesz obrażenia raz na jakiś czas, to pasek szybciej się zmniejsza niż zwiększa i nic się nie dzieje. Jeżeli dostaniesz więcej obrażeń w krótkim czasie, to pasek się napełni i efektem będzie złamanie Twojej postawy i możliwość wyprowadzenia ciosu krytycznego. U przeciwników działa to dokładnie tak samo i też mają parametr równowagi - dlatego łatwo złamać postawę postaci słabo opancerzonej, a trudniej ciężkozbrojnej. To jak mocno zaburzasz równowagę zależy od broni/obrażeń, ale też rodzaju ciosu - ciężkie ciosy i kontry mocniej wpływają. Wydaje mi się też że bronie obuchowe - młoty/pałki - wytrącają szybciej z równowagi.

Klasa postaci to tylko początkowe statystyki i wyposażenie. Nie mają one wpływu na szybkość. Typ broni ma przypisane zestawy ataków, dlatego nie warto patrzeć tylko na statystyki. Mniejsza broń atakuje zwykle dużo szybciej, ale zadaje mniejsze obrażenia i słabiej wyprowadza z równowagi. W grze dostaniesz możliwość resetu postaci, więc o ile nie jesteś bardzo na początku to lepiej poczekać na tą możliwość.

Warto popróbować różne style. Ja tam lubię buildy na siłę i kiedy przeciwnik zasłania się ciężką tarczą to uśmiechnąć się pod nosem po czym jednym silnym ciosem wytrącić go z równowagi.

post wyedytowany przez mrsz 2022-03-08 11:17:21
02.03.2022 11:23
mrsz
29

Na pewno jak jest hasło to jest podobnie jak w DS3, czyli nie ma limitów poziomów, ale przy przekroczeniu pewnej różnicy, przyzywany jest skalowany w dół. Kolega mnie przyzwał i bardzo mocno zmniejszyło mi pasek życia i obrażenia.

02.03.2022 10:31
2
odpowiedz
mrsz
29
10

Elden ring nie jest grą trudną. Jest grą wymagającą i po prostu nie przechodzi się sama. O ile w soulsach czy bloodborne łatwo było utknąć na bossie nie mając nic innego do zrobienia, to tutaj ta sytuacja nie występuje. Jeżeli boss jest zbyt trudny, to można eksplorować mapę czy robić lochy i wrócić z lepszymi statystykami i ekwipunkiem. Gdyby nadal był problem, to można przyzwać aż 3 graczy, a wtedy to nie jest już walka z bossem a jego egzekucja. Sama eksploracja też nie jest trudna, ale śmierć jest normą. Lochy są pełne pułapek i potworów czających się w ukrytych miejscach, ale to działa tylko raz. Za drugim już wiesz gdzie siedzi i możesz zareagować. Łatwiejsza gra z serii to tylko Demons Souls.
Skąd wynikają niskie oceny? Dysonans poznawczy. Gracze myślą że są dobrzy w te klocki bo przechodzą gry w których wystarczy spamować przycisk ataku i gra sama się przechodzi, a tutaj tak się nie da. Nie każdego bossa pokonasz od razu, nie każdy loch da się przejść przy pierwszym odkryciu. Ludzie się frustrują, bo "powinno wyjść inaczej" i zachodzi właśnie dysonans poznawczy - uważają się za dobrych graczy, a jednak gnoi ich gra która jest soulsLITE. Duma i brak logiki każą im porzucić trop w którym to oni są słabi, więc trzeba zacząć jeździć po grze. Jak to prawi przysłowie "Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy". Małe dzieci płaczą gdy nie dostaną tego co chcą, a duże piszą komentarze.
Mała dygresja. Gram na PS5, i tutaj gra chodzi naprawdę dobrze. To że na XSX i PC chodzi źle to oczywiście wina twórców. Ja na szczęście mam to za sobą, bo kupiłem Dark Souls na PC i to był moment w którym zrozumiałem że FS robią świetne gry, ale tylko na PS.
Sama gra to majstersztyk i dawno nie grałem w tak dobrą grę. Kroniki Myrthany były bardzo dobre, ale po tych 45 godzinach miałem już dość. W ER mam 55 godzin i smutno mi że 3 głównych antagonistów już pokonałem. To nie jest gra na raz - za rok do niej wrócę i spróbuję inną klasą i jeszcze kolejną. Szczerze polecam, szczególnie jeżeli chcesz zacząć z serią. O ile w Dark Souls miałem momenty w którym miałem ochotę rzucić padem, a pająk z Bloodborne przyprawił mnie o poczucie beznadziei, tak tutaj jest po prostu przyjemnie. Nie ma frustracji, wycierania rąk przed przekroczeniem mgły do bossa. Większość z nich pokonuję przy pierwszym podejściu i to bez odnowienia miksturek. Powtarzać kilkunastokrotnie muszę tylko tych fabularnych, chociaż wystarczyłoby przyzwanie innego gracza i zszedłbym do poziomu "łatwy", ale DS zahartowały mnie na tyle że jeszcze nie poczułem potrzeby.

21.10.2021 09:59
odpowiedz
mrsz
29
9.0

To gra z wieloma niedoprasowaniami, a która bez wątpliwości zasługuje u mnie na ocenę 9.0 z prostego powodu: grę przeszedłem w ciągu kilku dni bez odbijania do czegoś innego i jestem pewny że jeszcze do niej wrócę. Uwielbiam factorio i lubię satisfactory czy dyson space program. To jest coś podobnego, z uproszczoną warstwą budowy, ale za to znacznie rozbudowaną i świetną walką. Nie czułem znużenia jak w innych grach, gdzie czuć że jest to ten sam odgrzany kotlet, tylko z ładniejszą grafiką i zamiast mieczy i tarcz są rakietnice i miniguny. Jest po prostu świeżo.

Z plusów:
- Świetna walka - szybka, dynamiczna i naprawdę czuć rozwój technologii. W początkowych fazach gry zabija się małe grupki słabych potworków, często idąc w tył, czyli przeciwnym do hordy, a w endgame stajemy się przecinakami anihilującymi dziesiątki przeciwników na sekundę. Czuć moc. Ogólnie lubię klimat gdzie na początku jesteś w miarę słaby (jak na mecha), ale na końcu OP tryska z ciebie jak posoka z przeciwników.
- Przyjemny i prosty basebuilding. Nie jest rozbudowany jak w factorio i podobnych, ale nie zmusza do mikrozarządzania. Nie ma morale jednostek, szczęścia, głodu i wszystkiego co teraz jest modne wpychać w gry. Podstawą jest energia i 2 rodzaje surowców. Brakuje energii? Budujesz więcej elektrowni. Brakuje węgla? Budujesz kopalnie. Z czasem dochodzą zaawansowane surowce, ale też nie trzeba budować skomplikowanych struktur i ich doglądać. Jest złoże, budujesz kopalnię i wyburzasz jak się skończy.
- Ciekawe biomy. Nie jest to tylko inny wygląd, ale też nowe zagrożenia i zmiany warunków. Może np. słabo wiać wiatr, sprawiając że elektrownie wiatrowe są mniej wydajne, mocniej świecić słońce sprawiając że panele solarne się bardziej opłacają. W tym aspekcie naprawdę wyszło świetnie, ale nie będę opisywał detali żeby nie spoilować. Podeszli do tego inaczej i czuć świeżość w pomysłach a nie wałkowanie tego samego po raz setny jak to się teraz robi.
- Sensowne prowadzenie fabuły i eventy. Nie jest to takie bardzo uproszczone jak factorio i podobne, że rzucają cię na planetę i buduj żeby uciec, ale jest całkiem sensowna fabuła i poboczne wydarzenia na które warto reagować.
- Graficznie jest pięknie. Z jednej strony grafika nie jest dla mnie czymś istotnym, ale ta jatka w walce z hordą potworów jest zrobiona po prostu miodnie. Ostatnio takie wrażenie zrobiło na mnie Kindom Come, więc sporo wody w wiśle upłynęło.
- Nie spotkałem się z błędami, co jak na dzisiejsze czasy jest aż dziwne.

Z minusów.
- Bardzo długie loadingi. W przypadku gdy na jakiejś mapie nie masz bazy i zginiesz, jesteś teleportowany ponownie do kwatery głównej, a to sprawia że musisz ponownie wrócić na mapę i jest podwójny loading. Przypomniały mi się czasy jak na celeronie 466 wczytywałem save fallout 2 i trwało to naprawdę z 30 sekund. Tutaj jest podobnie.
- Gra potrafi mocno zwolnić, i to co ciekawe, nie z powodu grafiki. Na początku gry gdy walczyłem z setką przeciwników to aż dziw mnie brał że chodzi to tak świetnie. Inne gry już by mi chrupały przy takiej liczbie przeciwników i innych obiektów. Ale gdy baza sie rozrosła, zaczęły być problemy. Np. gdy robiłem upgradę 50 budynków naraz, to zwalniało mi strasznie nawet gdy byłem w miejscu gdzie nie było niczego szczególnego do wyświetlenia. Tak samo gdy rozbudowaną bazę atakowały hordy, to zwalniało nawet gdy nie uczestniczyłem w walce.
- Brakuje wielu usprawnień quality of life. Z tych najbardziej potrzebnych to: budowa od razu ulepszonych budynków, naprawa/ulepszanie przez zaznaczanie kwadratem, jak w rtsach w (red alert/age of empires), robienie copy paste zespołu budynków jak factorio (głównie do budowania obrony), zniszczone budynki powinny zostawiać cienie jak w factorio i drony naprawcze powinny je odbudowywać.
- Brakuje trochę balansu. Nie licząc niektórych biomów, w większości najlepszą opcją było budowanie elektrowni wiatrowych i ulepszani ich do 3 poziomu. Wychodziło szybciej i stabilniej niż dbanie o gaz/biomasę czy inne surowce które są wymagane do produkcji energii z innych typów elektrowni.
- Odnoszę wrażenie że gra została wydana zbyt szybko i wiele pomysłów zostało zaoranych do minimum. Wielu surowców nie wydobyłem ani razu, a do budowy broni i ekwipunku mecha wystarczyło mi to co wypadło z potworów.
- Technologie obcych są trochę zbyt skomplikowane w porównaniu do reszty gry. W ogólnej większości jest to gra przy której można się wyluzować po pracy i wiele rzeczy robić bez układania strategii na kolejne godziny. Kilka drzewek technologii zostało zablokowanych przez brak skanu konkretnego gatunku. Gatunków jest bardzo dużo, a nazwy niezbyt przyjazne i łatwe do zapamiętania, więc musiałbym szukać go w encyklopedii i później szukać gdzie może występować i żmudnie skanować. Finalnie odpuściłem i wynajdywałem zamiast tego zwykłe technologie i skończyłem grę z zwykłymi techami rozwiniętymi na maksa i ledwo ruszonymi techami obcych. Fajniej by było jakby punkty poznawania nie były przypisane do konkretnych gatunków, a całych grup, tj obych agresywnych, nieagresywnej flory, fauny itd.
- Brakuje coopa. Oj miodnie by się grało ze znajomymi.

I mimo że lista minusów jest długa, to szczerze polecam zagrać, tym bardziej że jest Game Pass. W tym roku to jak dla mnie jedna z dwóch najlepszych (obok valheima) gra tego roku.

01.09.2021 08:41
2
odpowiedz
mrsz
29
5.0

Jestem fanem serii King's bounty, wliczając grę z 1990. Po kilku grach na tym samym silniku czułem że potrzebna jest jakaś większa zmiana. Ten sam system od legendy do mrocznej siły stał się po prostu nurzący i wyciągnięty do maksimum. Dlatego z przyjemnością czytałem o narzekaniach recenzentów że to już nie to samo. Chciałem żeby to nie było to samo. Więcej RPG? Super, to się może udać!
Ale się nie udało... Odnoszę wrażenie że przy tworzeniu robili burzę mózgów i wrzucali wszystko co się da bez przemyślenia.

Plusy:
- Walka - trochę zmian, teren ma znaczenie - ogólnie fajnie to wyszło i jest świeżo.
- Podział na 4 rodzaje jednostek i umiejętności
- Pomniejsze usprawnienia jak możliwość wskrzeszenia jednostek za pieniądze po walce o ile cały oddział nie padł i ogromne obwody (dawniej rezerwy). Pozwala to bawić się bez ciągłego wracania do sklepów po uzupełnienie braków.

Minusy:
- RPG po najniżej linii oporu. Bez polotu, bez wciągających zadań i wątków. Czarodziejka z tytułem hrabiny nie będzie przecież szukać kurczaków, więc wrzućmy kolorowe, rzadkie kurczaki.
- Postacie NPC tak nudne, że filmy klasy B wydają się mieć w porównaniu porywających bohaterów.
- Postać chodzi bardzo wolno, a na koniu nie można zbierać przedmiotów, więc nadaje się tylko do backtrackingu, którego tutaj jest dużo. Niewygodne i zupełnie nieprzemyślane połączenie.
- Ładna grafika - niby powinien to być plus, z tym że nie w takiej grze. Skupili się na ładnym odwzorowaniu ruin, które musisz przejść na siłę. Postać chyba specjalnie chodzi wolno żeby zmusić gracza do "podziwiania".
- Bezsens skarbów. W poprzednich częściach widziałeś że potwór broni skarbu i powstawał dylemat, czy pokonać np. silnego wroga i ponieść straty i skarb, czy odpuścić. Tutaj skarbów jest mnóstwo, za to o pomijalnej wartości i pochowane. Wchodzisz sprawdzić każdy zakamarek bo czasem możesz znaleźć skrzyneczkę z 50 sztukami złota, gdzie jednostki są 600-800 na tym etapie. Zatem jak znajdziesz 10-15 skarbów to możesz kupić sobie aż jedną jednostkę. Potwory nie bronią też skarbów, bo blokują całe całkiem spore połacia terenu, a skarby są malutkie.
- Przedmioty dodane na siłę, tylko po to żeby można było je sprzedać. Znajdujesz masę spinek, pasków, połamanych mieczy jedynie po to żebyś mógł sprzedać w je w sklepie. Typowa zapchaj zawartość.
- Zepsuty system awansów. Nie obchodzi cię, a czasem nawet nie zauważasz że awansowałeś. Dostajesz jakiś tam punkt rozwoju i trochę dowodzenia, ale nie ma tej ekscytacji, czy po tej walce wbijesz poziom, a jeżeli tak to czy dostaniesz tyle kryształów żeby wykupić wyczekiwaną umiejętność.

Grę oceniam niestety negatywnie po 10h gry. Znajdą się tacy co powiedzą że rzetelną ocenę można wystawić po ukończeniu, ale ja nie jestem ani profesjonalnym recenzentem, ani masochistą. Inny tytuł wyłączyłbym przed zaczęciem trzeciej godziny, poprosił o zwrot i zapomniał. Tutaj nabiłem te godziny w nadziei że może się rozkręci. Na próżno. Nawet sentyment do serii przegrał z tą grą. Żałuję zakupu. Najbardziej boli mnie fakt że samą walkę i sporo elementów strategicznych naprawdę dopracowali i mogłaby to być dobra gra, gdyby nie zrobiona na odwal się część RPG. I żeby nie było, ja to połączenie strategii i gry fabularnej bardzo lubię. Etherlords, spellforce czy mount and blade przypadły mi do gustu i na pewno jest to gatunek niewyeksploatowany i z potencjałem na rynku. Z tym że trzeba to zrobić dobrze i przemyśleć to co się robi.

post wyedytowany przez mrsz 2021-09-01 08:46:49
21.06.2021 10:02
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29
8.0

Ponad rok temu chciałem sobie powtórzyć całą trylogię z rzędu z importowaniem saveów. Wszystkie trzy ME przeszedłem zaraz po premierze i nie trzymałem saveów, a jak trzymałem to i tak nie pamiętałem w pełni co robiłem w poprzedniej części więc i tak tworzyłem postacie od nowa. No i niestety, okazało się że pierwszy ME na PC nie współpracuje nawet z FullHD i trzeba bawić się w mody, a to było coś w co nie chciało mi się bawić więc porzuciłem pomysł. Potem dowiedziałem się o edycji legendarnej i ogrywam ją właśnie na PS5.

Jestem po pierwszej części i zacząłem drugą. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia skąd tak niska ocena. Sterowanie jest ciut nieintuicyjne, np. pominięcie dialogu jest kwadratem a nie kółkiem, a wybór broni i umiejętności z koła jest lewym analogiem a nie prawym. Poza tym, jest to dokładnie to co czego oczekiwałbym po edycji zremasterowanej . Jeden launcher do wszystkich trzech gier, po przejściu jednej części przechodzisz płynnie do kolejnej importując save, mnóstwo poprawek QOL i oczywiście standardowe 4k/60fps. Jest bardzo dobrze. Grafika w jedynce i dwójce wyróżnia się od nowych produkcji, ale jest znośna i przyjemna dla oka. Trójki jeszcze nie odpalałem. Trochę kłuje mnie animacja oczu Sheparda w pierwszej części, ale to detal. Ogólnie bawię się dobrze i nie żałuję zakupu używki za 200zł. Raczej nie pchnę jej dalej po przejściu wszystkich części bo mam sentyment do tej gry.

Jeżeli nie rozpoczeliście swojej przygody z grami kilka lat temu i potraficie docenić starsze tytuły, to jest to świetna opcja żeby spędzić te 100+ godzin na grze. W przypadku gdy ograliście oryginalne wydania wcześniej i chcielibyście wrócić to jest to idealna pozycja. Jeżeli jednak liczycie na fajerwerki nowych generacji to tutaj ich nie znajdziecie.

Wystawiam ocenę 8.0 za remaster bo mogło być lepiej, ale i tak jest bardzo dobrze. Zaznaczam że to nie jest ocena samych gier, bo te są różne i lepiej sprawdzić ich oceny w oryginale, jak oceniali je ludzie gdy były świeże. Grafika w 2007 roku imponowała, ale to nie była główna zaleta tej gry.

18.06.2021 07:23
mrsz
29

Wolfman_PL
Jedyną osobą która wspomniała o ubisofcie, i to notabene bez kontekstu jesteś ty. Ubisoft nie ma związku ani z tą grą, ani z tym gatunkiem.

17.06.2021 14:47
mrsz
29

Wolfman_PL
Cytat: "Niby jak mają robić grę single bez dłużyzn i powtarzalnych schematów, tak byś jej nie opierniczył na drugi dzień za 210? Macie pomysły?" Nie napisałeś nic o sandboxach, za to o grach typu singleplayer już tak.

17.06.2021 11:01
1
mrsz
29

Wolfman_PL
Postawiłeś hipotezę jakoby nie dało się zrobić gry single bez dłużyzn i powtarzalnych schematów, tak gracz jej szybko nie przeszedł i nie sprzedał po zakupie, a ja ją obaliłem wspominając kilka tytułów które to hipotezę podważają. Nie było mowy o gatunku gry, rozróżnianiu AAA czy indie, generowaniu świata, jakości grafiki, ani niczym co wyżej przytoczyłeś.
Nasze wypowiedzi nie są narzekaniem, tylko oceną gry, która nie zawsze musi być pianiem z zachwytu. Niezbyt właściwie rozumiem po co wypowiadasz się temacie Returnala skoro sam zaznaczyłeś że nie grasz w takie gry. To nazwał z kolei przyczepianiem się bez powodu.

16.06.2021 15:56
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
mrsz
29

Widzę że jest sporo osób z podobnym odbiorem gry co mój. Na początku miód się leje strumieniami, ale po pewnym czasie zaczyna być frustrująco. Moim zdaniem poziom trudności jest przesadzony i mówię to jako fan Dark Souls. Z początku jest naprawdę nieźle, bo gra stawia podobny poziom co DS, czyli nie tyle co trudno, co nie możesz lecieć na pałę. Spokojnie, powoli, wchodzisz do komnaty, sprawdzasz mapę, planujesz przebieg walki i po nauczeniu się schematów potworów dość łatwo dojść do poziomu gdzie nie jest wyczynem przejść komnatę bez oberwania ani razu. Problem pojawia się przy bossie, bo tam poziom trudności szybuje w górę, co zasadniczo też jest ok i sprawdza się w DS. Różnica jest taka, że 10 podejść do bossa w Dark Souls, to jest jakieś 30 minut - minuta na dojście i 2 minuty walki. Tutaj walka z bossem to może 3 minuty, ale żeby dojść do niego z dobrą bronią i apteczką to musisz doliczyć kolejne z 40 minut. Niby jest replikator, ale do jego użycia potrzebujemy eteru, a tego nie ma zbyt dużo. W efekcie po śmierci w większości trzeba powtarzać schemat od nowa. Nie można tutaj nabić większego poziomu, czy zdobyć lepszej broni, bo przez te 40 minut czyścisz mapę i zostaje tylko boss.
Odbiłem się, sprzedałem i może jeszcze wrócę jak będzie można dostać za 30 zł. Nie oceniam, bo gra ma świetny potencjał, ale niestety roguelike nie jest dla mnie i nie dam rady być obiektywny.

16.06.2021 15:41
mrsz
29

Wolfman_PL
Np. tak jak The Last of Us, Bloodborne, Dark souls i wiele innych. Roguelike to akurat gatunek z lat gdy gry trzeba było upychać w kilkuset KB, a save nie zawsze był możliwy. Teraz moda wraca, ale nadal jest to niszowy gatunek i na pewno nie jest jedynym rozwiązaniem długich i nudnych gier.
IMHO, komentarz Trzynaście; stoi na bardzo dobrym poziomie, a odpowiedź to jakieś podrzędne przywalenie się 'jak chcesz łatwo to idź do ubi'. Zamiast robić robić coś albo w jedną stronę, albo w drugą, można też zrobić coś pomiędzy.

post wyedytowany przez mrsz 2021-06-16 15:41:34
21.05.2021 10:39
mrsz
29

Hej,
Chciałbym mieć możliwość podłączenia jakichś małych głośników do PS5 w warunkach podróżnych. Ekran to nie zawsze byłby telewizor lub monitor z głośnikami, więc potrzebuję czegoś niezależnego od HDMI, wyłączając przy tym opcję że niektóre monitory mają wyjście audio. Próbowałem podłączyć zwykły głośnik JBL po bluetooth, wykryło mi go, ale dostałem komunikat że PS5 nie obsługuje urządzeń audio bluetooth. Trochę mnie to zaskoczyło, ale ok, pewnie chcą forsować swoje rozwiazania. Z tyły nie ma żadnego wyjścia audio, czy to optycznego czy minijack.

Czy znacie może jakiś sposób na podłączenie głośników bezpośrednio do konsoli, tak żebym nie musiał mieć podłączonych do pada żadnych kabli?

20.05.2021 18:49
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29

Przepraszam za patologiczne pytanie, ale czy po podłączeniu do PS5 klawiatury i myszki, można na nich komfortowo grać w tą grę? Czy pad to jedyna opcja?

30.04.2021 20:40
1
mrsz
29

Michmeet
Dużo zależy od własnych preferencji i zasobności portfela. Moim zdaniem nie warto w jakikolwiek hi-endowy sprzęt jeżeli nie jesteś w stanie go wymienić na lepszy gdy ten stanie się przestarzały. Są ludzie bogaci, którzy mogą sobie pozwolić na wymianę monitora za 8k PLN co 2 lata i wtedy ma to sens. Jeżeli jednak monitor masz zamiar używać np. 5 lat, tak jak ja, to znacznie lepiej mając ten budżet kupić dzisiaj taki za 4k i za 2 lata za 4k kupisz znacznie lepszy niż ten LG 38GL950G-B. Monitory starzeją się dość szybko i w przeciwieństwie do np. kart graficznych nie mają tendencji do utrzymywania ceny.
Mamy też inne priorytety, więc moje porady mogą być nieadekwatne. Dla mnie HDR nie niczym ważnym, a wręcz szkodliwym. Przez pierwsze kilka godzin na PS5 w Demons souls miałem opad szczęki i ten efekt był czymś nowym i zwalającym z nóg. I ten efekt wow, z czasem przerodził się w lekką irytację, szczególnie w prawie ciemnych scenach, z niewielkimi bardzo jasnymi elementami (jak czary). Ok, wygląda to super, tylko że męczyło oczy i sprawiało że grałem gorzej niż gdyby widział to co chciałbym widzieć. Skończyło się na tym, że podbiłem gammę, psując jednocześnie kontrast i HDR. Gra wyglądała znacznie gorzej, ale grało się wygodniej. Może to kwestia tego że czasem jak siądę to i 4-6 godzin potrafię spędzić grając. Dla osób które np. grają godzinkę dziennie to nie będzie problemem.
Nie do końca rozumiem co masz na myśli sam OLED. Do konsoli jak najbardziej, ale jako że sam jestem PC Masterrace, to nie wyobrażam sobie grania w FPSy na telewizorze. W tych muszę po prostu wygodnie usiąść przy biurku i ekranem w odległości 40-50cm, tak żebym nie skupiał się na braku wygody, tylko grze. Chyba że masz na myśli OLED do konsoli i monitor FullHD do kompa, wtedy ok. Niska rozdzielczość zapewni Ci więcej FPS, ale jeżeli chcesz kupić dobrego kompa, to i tak w pewnym momencie zmienisz ten FHD na coś innego. Tak jak napisałeś, 60 FPS jest w pełni ok i gdy z włączonymi bajerami dostaniesz 120, to nagle stwierdzisz że ta moc mogłaby pójść gdzieś indziej. Dlatego pewnie przy nowym kompie wybierzesz 4k lub coś z Ultrawide. I mając oba, szczerze polecam Ultrawide.
Główną zaletą UItrawide jest to że widzisz te ~30% więcej. Zobacz na screeny porównawcze w Kingdom Come. Teraz wyobraź sobie że to FPS i przeciwnik jest ustawiony tak że widzisz go w Ultrawide, ale w 16:9 już nie. To samo tyczy się strategii i każdej innej gry. Można to w pewnym stopniu osiągnąć zmieniając a FOV, ale robisz to kosztem szczegółowości, a w Ultrawide masz to za darmo bo twoje oczy po prostu widzą więcej.

Kończąc przydługie rozważanie, skoro stać cię na dobrego kompa, to zapewne wymienisz monitor prędzej czy później. 4k da Ci znacznie mniej niż Ultrawide. Jeżeli będziesz grał w grę która wymaga umiejętności i skupienia, dostaniesz dodatkowego boosta. Jeżeli natomiast będzie to coś bardziej na chill lub na efekty graficzne, wtedy odpalisz sobie na konsoli i OLED z bardzo dobrym nagłośnieniem dopełnią całości piękna. Ma to też tą zaletę, że masz wszystko co potrzeba do szczęścia i nie musisz udawać przed samym sobą że na FHD gra się tak samo jak na Ultrawide, albo że HDR jest najważniejszy. Masz wszystko, więc możesz wydać opinię najbliższą prawdy.

29.04.2021 15:16
odpowiedz
mrsz
29

Najgorszym bossem w Dark Souls był dla mnie duet klawiatura i myszka. PC masterrace od zawsze i przez to nie potrafię grać na padzie. Po spróbowaniu jednak, okazało się że znacznie łatwiej jest grać na padzie gdy nie umie się grać na padzie, niż na klawiaturze i myszce mimo że zjadło się na tym zęby.

Co do niebezpieczeństwa pośpiechu, to jest to właśnie jeden elementów który tą grę robi. Moim zdaniem to właśnie dzięki podobnemu systemowi, gothic 1 i 2 zyskały taką popularność. Walka była pod pełną kontrolą, ale gdy poczułeś się zbyt pewnie to i proste stworki mogły cię wykończyć grupą. Jeżeli mogę wlecieć w grupę wrogów i zmieść ją w pył bez "zbędnego" myślenia i skupienia, to bardzo szybko nudzę się grą. Szansa na porażkę bliska zeru, sprawia że radość z wygranej też jest bliska zeru. To się chyba skaluje linowo.

Swoją drogą bardzo fajny artykuł. Trochę jak z działu publicystyka w CD Action, z tym że tam mam wrażenie że piszą ludzie po 50-tce dla ludzi po 50-tce. Tutaj formuła jest podobna, ale jednak z nadal świeżym tematem przewodnim, który się zna nie tylko w przypadku gdy złota era własnego zainteresowania grami przypadała na lata 90.

22.04.2021 18:45
odpowiedz
3 odpowiedzi
mrsz
29

Widziałem że recenzenci bardzo chwalą tą produkcję, a tutaj ocena przewidywana 5.5. Z czego to wynika?

21.04.2021 20:55
mrsz
29

LukaszRei, nie zgadzam się. Rozumiem że różnicę pomiędzy 144 fps a 240 fps zauważy garstka ludzi, ale pomiędzy 30 a 240 zauważy prawie każdy. Osobiście wole 60 fps niż 30 z włączonym RT czy innymi bajerami.

21.04.2021 20:47
1
mrsz
29

Nie, nie będzie to w takiej postaci do używania. Owszem, da się tak odpalić i są czarne pasy jak Balgruuf mówi, ale wygląda to to bardzo źle. Obraz jest rozciągnięty i piksele są jakby rozmazane. W 2560 x 1440 wygląda już dobrze (poza pasami), ale tracisz wszystkie zalety ultra wide i moim zdaniem już lepiej zmniejszyć detale i dać natywne 3440x1440.

Musisz liczyć się z ogromnym spadkiem fps w porównaniu do FullHD. U mnie to było około 40%. O ile wcześniej starutki 970 GTX radził sobie całkiem sprawnie na FullHD, tak po przesiadce na 3440x1440 dało się grać na tych ~50fps jedynie po przesunięciu większości pasków grafiki na low i zachowując dystans renderowania na wysoki, bo to akurat coś z czego nie potrafię zrezygnować. Na dłuższą metę męczyło mnie to tak bardzo że musiałem wymienić kartę na 2060 i na tej mam zasadniczo takie same fpsy z takimi samymi ustawieniami co na 970 i FullHD.

Kolejny minus to konsole. Gry tam są produkowane pod telewizory, a tam króluje 16:9. W rezultacie po wejściu w końcu w konsole w tej generacji jedynym rozsądnym wyjściem było dokupienie monitora 4K.

Finalnie mam monitor główny 34" 3440x1440 jako główny i obok drugi który mam podłączony do konsol i komputera 28" 4K. Konfiguracja właściwie idealna ale niestety droga i zajmująca sporo miejsca.

Czy warto pchać się w Ultrawide? Warto, ale musisz wiedzieć że to podróż w jedną stronę. Idź do biblioteki publicznej gdzie nadal mają kwadratowe monitory 8:6 i zrozumiesz jak zobaczysz ten krok w tył. Spadek mocy jest, ale skok jakości w postaci dodatkowej przestrzeni jest na tyle duży, że lepiej się tak gra niż na mniejszym monitorze z średnio-dużymi detalami. Na pewno jest to lepszy wybór niż te 28" w 4K, bo piksele są mniejsze moje możliwości wzrokowe (a oczka mam bez wad) i np. w windows mi skaluje domyślnie do 150%, ale ja to zmniejszyłem na 125%. Przy 100% musiałem patrzyć z 30cm żeby czytać malutki tekst. Za to przy 34" i 3440x1440 mam skalowanie na 100% i jest wręcz idealnie.

Moja rada jest taka:
- Jeżeli jesteś na granicy wykorzystania karty graficznej, to zostań przy FullHD. Skalowanie do mniejszej niż natywna rozdzielczości da znacznie gorsze wrażenia niż obecny monitor.
- Jeżeli chcesz podłączyć konsole, to nie bierz UltraWide, ale nad 4K też bym się teraz zastanowił czy warto. Kosztuje znacznie więcej, a i tak skaluje w dół.
- Jeżeli masz zapas mocy na karcie graficznej i jednocześnie nie chcesz konsol, to idź śmiało w Ultrawide. Jeżeli boisz się 3440x1440 to zawsze możesz bezpieczniej wybrać 2560x1080 w rozmiarze max 27"-28".

PS. Procesor nie gra znaczącej roli w renderowaniu większej rozdzielczości i nie musiałem go zmieniać.

09.04.2021 13:48
mrsz
29

Ja kupowałem za 1300 na promce i zastanwiałem się czy jest sens, bo po wyjściu ramów DDR5 i tak chciałbym kupić nowy komputer. Teraz wychodzi że to był mój nalepszy deal roku 2020, a jak nowe pamięci wyjdą to i tak będzie ciężko z dostępnością.

15.02.2021 18:56
odpowiedz
mrsz
29

Kupiłem XSX na premierę razem z AC Valhalla na płycie, właśnie z powodu kiepskiego internetu i chęci grania od razu, a resztę ściągając z game pass. Patch ważył 50 Gb, więc z grania w dniu premiery wyszły nici. Obecnie nie ma co kupować konsoli z napędem licząc że pomoże to na brak dobrego internetu. Tak czy siak, trzeba będzie czekać.

Jeszcze jedne jeden aspekt gier pudełkowych, który z jakiegoś powodu jest przemilczany przez recenzentów. Otóż nowe konsole odpalają gry bardzo szybko i zmiana jednej gry na inną to kilka sekund w przypadku XSX. W przypadku gdy mamy wersję płytową, to dochodzi jeszcze podejście do konsoli i zmiana płyty, a to znacznie wydłuża czas. Nieistotny szczegół w przypadku ps4, bo tam i tak zmiana gry trwała sporo, ale teraz tak głupia czynność jak zmiana płyty jest irytująca.

PS5 kupię zapewne w wersji z napędem, bo to mi się zwróci jak ogram kilka gier pożyczonych od znajomych, ale jeżeli wiem że jakaś gra będzie dobra i będę chciał mieć ją na stałe, to wolę poczekać na promo wersji cyfrowej.

09.02.2021 10:07
1
odpowiedz
mrsz
29

Steam to tylko jedna z opcji. Ja kupiłem grę na GOGu, więc mimo że ukończyłem tytuł, to nie zaliczam się do statystyk.

Nie uważam że gra radzi sobie źle. Skoro jest tylko singleplayer, a grę przeszedłem na 100%, to co więcej miałbym robić? Teraz czekam aż wyjdą dodatki i zagram ponownie, ale do tego czasu nie mam do czego wracać. Mimo tego, uważam że to bardzo dobra gra i bardzo dobrze wydane pieniądze.

BTW. Idąc tokiem rozumowania autora artykułu, to The last of us i God of War też byłyby grami z kiepskim wynikiem bo przecież to tytuły na tydzień gry. Wprawdzie na cudowny tydzień z majstersztykami branży, ale nadal tylko tydzień.

02.12.2020 13:54
😂
odpowiedz
mrsz
29

Wszedłem tutaj tylko po to żeby zobaczyć jak Hed tworzył 11 lat temu. Trzeba przyznać że zrobił postęp :)

25.11.2020 14:13
odpowiedz
mrsz
29

Generację temu ludzie nie mieli szans na stabilne 60 fps w 4k i jakoś w gry grali. Wtedy tłumaczyli głupie zaczepki ze strony PC master race tym, że to nie grafika się liczy, a gra, fabuła, wygoda i tym podobne. Od premiery minęły 2 tygodnie i teraz ludziom przeszkadza minimalny spadek fps, czy tam zmiana rozdzielczości. Porównują do tego zatrzymane klatki obrazu pod zbliżeniem. XSX to moja pierwsza konsola, do tej pory PC od 20 lat i pierwsze co mnie zachwyciło to czas wczytywania i quick resume. Tego PC nie będzie miał, ale na tym się nie skupimy, bo przecież teraz to bitwa konsol.
Powiedzieć że łatwo znaleźć artykuł o tym jak działa AC Valhalla na każdej z konsol to jak nic nie powiedzieć. Jest tego pełno, z wymienionymi spadami klatek i analizą z rozdzielczości. Jednocześnie nie jest istotne już to co wcześniej, czyli gra, fabuła i wygoda. To że wczytuje się szybko to nic (bo grafika i spadki fps!). To że fabuła i ogólnie gra została zrobiona, albo przez bandę zjaranych gości, albo przez scenarzystów filmów bollywood to nic (bo grafika i spadki fps!). To że nic tam nie trzyma się kupy to nic, bo może by się trzymało gdyby było stałe 60 fps.
Szkoda gadać. Wieczorkiem dalej pogram w Fable 2 którego nie było mi dane zasmakować na PC. PS5 też kupię dla exów, ale jak już będzie normalnie dostępne. I jakoś średnio mnie interesuje czy poprawki wydajności zmienią szalę liczby generowanych fps w którejkolwiek z konsol.

27.10.2020 08:23
mrsz
29

W singleplayer ta gra nie ma sensu. W dwie osoby jest już fajnie. Natomiast w 3, gdzie każdy gra inną klasą jest to majstersztyk kooperacji.

27.09.2020 07:49
mrsz
29

Karczmarz to jedyna profesja którą mogę wybrać w tawernie. Nie mam kucharza ;(

26.09.2020 23:13
odpowiedz
3 odpowiedzi
mrsz
29

Czy ktoś wie jak działa karczma? Wybudowałem, zatrudniłem karczmarkę i nic nie robi. Karczma pierwszego poziomu w teorii pozwala tylko gotować, ale tego nie robi. Składniki mam i w składzie jedzenia i w samej karczmie, ale nic nie jest produkowane :/

26.08.2020 21:03
odpowiedz
mrsz
29

Mam pytanie odnośnie gry. Miałem wersję podstawową i robiłem wolne postępy. Gra mi się spodobała, więc zamiast kupować masę dlc, kupiłem po prostu wersję GOTY. Po odpaleniu gry okazało się że z raczkującej kariery po dwóch zawodach mam masę samochodów w garażu i ponad 2.6 mln na koncie. Zresetowałem sobie konto, ale wyzerowało mnie do stanu gdzie nadal mam zawalony garaż autami po 600KM i 2.4mln na koncie. Jest jakaś opcja żeby była dostępna zawartość z dlc, ale ja startowałbym jak wcześniej od zera?

26.08.2020 20:39
odpowiedz
mrsz
29
8.0

Zacznijmy od tego że gra w której wcześniejsze części były typowo pod kierownicę, w najnowszej odsłonie ma źle skonfigurowany setup pod g29 + shifter. Kierownica raczej popularna, więc wtopa niezła. To tylko pokazuje że celowali bardziej w arcade i pady.
Trochę się zawiodłem. Liczyłem że to będzie PC2 z rozbudowanym trybem kariery gdzie kupujesz samochody, ulepszasz je i awansujesz do coraz to trudniejszych serii. Myślałem że poziom powagi pozostanie ten sam. Niestety, wyszedł z tego shift 3 i to nie tak jak zapowiadali jakiś specjalnie legendarny. Tak wyobrażam sobie poprzednie części gdyby były wydane w 2020 roku. Nie mogę powiedzieć że gra jest zła, bo w poprzednie shifty grałem z przyjemnością. Na dzień dzisiejszy zrobiłem jednak zwrot. Nie tego oczekiwałem i zwłaszcza nie za prawie 400 zł. Poczekam aż zejdzie poniżej 100 i ogram ją już na chłodno. Generalnie byłoby znacznie lepiej wizerunkowo gdyby zrobili to pod nową nazwą, bo tak to trochę wykorzystali markę Project CARS i ją spalili.

23.08.2020 14:57
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29
4.0

Ładna grafika, fabuła z potencjałem i to niestety wszystko. Brak synergii pomiędzy kartami i brak konkretnego pomysłu. Trochę broni, trochę ekwipunku, niby rozwój postaci i zupełny brak przemyślenia jak to wszystko połączyć. Wygląda to trochę tak jakby mieli burzę mózgów co wrzucić do gry, ale spotkania na dopracowanie systemu już nie mieli. Na szczęście kupiłem bezpośrednio ze Steam i zrobiłem zwrot po jednym runie.

28.07.2020 10:55
3
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29

Pamiętam jak rozbudowałem swojego PC z 64MB do 320MB sdram i koledzy pytali się po co mi aż tyle. Faktycznie było to wtedy zbyt dużo jak na zwykłe giercowanie, no ale zaszalałem. Dzisiaj mam całkiem mocnego kompa do gier, ale za 20 lat nie będzie pewnie spełniał minimalnych wymagań do systemu do lodówek.

07.05.2020 07:49
1
mrsz
29

Gra ma fajną koncepcję programowania robotów. Nie mogę określić grupy docelowej tej gry. Z jednej strony dziecięca grafika i prosty język programowania bazowany na scrach'u, a z drugiej po kilkudziesięciu godzinach jest cała machina jest już mocno skomplikowana. Niemniej, jako że takich produkcji nie ma na rynku od czasów Colobota, to warto zwrócić na nią uwagę.

Druga duża zaleta tej gry to ilość zawartości, której jest bardzo dużo. Po 35h gry szacuję że jestem w połowie, a i tak nie bawię się w budowanie każdej gałęzi gospodarki którą zbadam. Jest to jedna z niewielu gier gdzie po spędzeniu tylu godzin jest jeszcze bardzo dużo do odkrycia.

Największym minusem tej gry jest język programowania. Prosty, graficzny i programowany przez naśladowanie jest świetny jeżeli dziecko bez pomocy innej osoby ma się nauczyć w to grać i zrozumieć czym programowanie jest. W skrócie - ma być prosto. Niestety ta gra ma potencjał dla prawdziwego tekstowego obiektowego języka (jak w colobot). Brakuje zmiennych, odczytywania stanu obiektów, funkcji, jakiejś pamięci współdzielonej dla wszystkich botów i możliwości copy-paste części programów. Nie można np. zaimplementować loadbalancingu z magazynów, czy botów ogólnego przeznaczenia, które przypisane do danego stanowiska, odczytywałyby jego potrzeby i same decydowały co z jakiego magazynu przynieść.

Drugim sporym minusem jest sam interfejs. Programowanie przez naśladowanie jest fajne żeby zrozumieć o co chodzi. Później męczy, a przydałoby się po prostu zestaw klocków-instrukcji do wyboru. Tak jest zresztą zrobione dla pętli i instrukcji warunkowych wiec to pewnie niewielki problem. Całe GUI jest ogromne, przez co mało mieści się na ekranie, a szukanie robota przy liczbie 200+ jest męczące, nawet po wybudowaniu bazy danych. Brakuje też np. podmiany programu dla całej grupy, podmiany obiektu celu dla całego programu itd.

Niemniej, jest to gra dobra pod względem zawartości, a biorąc pod uwagę że gier tego typu po prostu nie ma, to jest naprawdę godna uwagi. Jeżeli macie dziecko w wieku podstawówki to jest to jedna niewielu gier która naprawdę uczy przez zabawę. Za te trochę ponad 50zł polecam.

16.04.2020 14:39
odpowiedz
mrsz
29

Jarosław Boberek był bardzo dobrym aktorem głosowym, a i zwykłym nie najgorszym. Pamiętam jego rolę jako krasnoluda w wiedźminie lub świetna gra głosem jako król Julian. Nie wyobrażam sobie innej osoby w tej roli. Ale po tych wszystkich reklamach ME w radiu, nie mogę słuchać Nathana. Jak była scena gdzie z żoną grał na Playstation, to myślałem że zaraz wypali "A kto ci tak ładnie telewizor skonfigurował Grażyna?!" Obsadzenie go w tej roli był błąd. Teraz nie uto��samiam go z poszukiwaczem przygód, tylko podświadomie widzę janusza co próbuje przyoszczędzić na sprzęcie, ale finalnie płaci drożej niż powinien i jeszcze się z tego cieszy.
Samej gry jeszcze nie oceniam, bo jestem dopiero w 5 rozdziale.

24.09.2019 19:16
odpowiedz
mrsz
29

Na wspomnienie o Myscie od razu przyszło mi na myśl "Atlantis" i żonglowanie płytami :). Niesamowita prerenderowana grafika i w pełni polska polonizacja to było coś co na tamte czasy naprawdę było wysokim standardem. Choć nie powiem, żeby przejść musiałem posiłkować się solucją.

04.04.2019 14:58
1
mrsz
29

Bunshiin Manipulacją jest wystawianie słabej oceny grze która tylko dlatego że jest wydana na EGS.

31.01.2019 16:15
mrsz
29
5.0

Kurde, słabiutko. Lubię C&H, ich humor i specyficzną oprawę graficzną. Tworzenie postaci super, zapowiada się ciekawie. Odpalenie gry jest ciężkie, bo maching trwa kilka minut. Gdy się przemęczy i zagra parę razy, to się okazuje że to cały czas jedno i to samo. Szkoda że BR to jedyny tryb.

24.01.2019 09:28
13
odpowiedz
3 odpowiedzi
mrsz
29
9.0

Gra jest fenomenalna. Jeżeli ktoś lubi trudniejsze gry, to proszę nie sugerować się oceną 7.5. Obstawiam że została zaniżona przez casuali którzy by chcieli mieć wszystko i na już.

Jej główną zaletą jest kwestia RPG i odgrywania postaci. Dawno, naprawdę dawno, nie grałem w grę w której mógłbym wcielić się w postać i mieć wrażenie że to ja przemierzam tę krainę. Jak nie lubię zapychaczy w stylu minigierek, tak tutaj są cudowne. Przygotowanie mikstur, gra w kości czy rozmowa z npc czy dbanie o jadło i spanie, to wszystko urozmaica grę, a nie przeszkadza. Piękne cut-scenki pozwalają na czerpanie fabuły garściami. Bardzo podoba mi się też motyw gry. Nie zaczynamy jako heros i ostatnia nadzieja ludzkości, tylko wieśniak który na wszystko musi zapracować. Cały czas otaczasz się ludźmi o większym statusie od siebie i przez to nie ma wrażenia overpowerd.

Drugą najważniejszą zaletą jest mapa. Tak dobrze zrobionego terenu nie widziałem chyba nigdy. Na początku nie było zachwytu, bo myślałem że są to małe, dokładnie wymodelowane mapy, ale gdy okazało się że to świat otwarty to nie mogłem pozbierać szczęki z podłogi. W żadnym miejscu nie ma wrażenia że jest to wytwór poprawiony z generatora, tak jak w przypadku skyrim czy innych super otwartych gier. Miasta są dobrze rozplanowane, tak powstałyby gdyby ludzie się naprawdę osiedlali. Drogi to samo, główne pomiędzy miastami z niewielkimi wydeptanymi skrótami gdzie ludzie chodzili pieszo. Tam gdzie były główne szlaki, widać było zniszczone od wozów nawierzchnie. Góry, lasy wszystko przypomina to co możemy zobaczyć naprawdę w naszym klimacie, a nie jakieś wygenerowane badziewia.

Na początku wspomniałem że gra jest trudna. Tak naprawdę to trochę nadużycie. To nie jest dark souls w którym będziemy ginąć co kilka minut, a przy bosie co chwilę. Ginie się rzadko, bo nie każda przegrana kończy się śmiercią. Walki są skomplikowane, ale to jest smaczek, bo naprawdę da się nauczyć tego systemu, a daje to fajną imersję bo zaczynając nie znamy się na fechtunku, a gdy kończymy, to już coś tam powojowaliśmy. Do najlepszych nadal nam jednak trochę brakuje. Więc generalnie nie tyle gra jest trudna, co nie da się pokonać każdego kogo spotkamy. Tutaj ucieczka przed bandytami to po prostu rozsądne wyjście. Gry przyzwyczaiły nas jednak do tego że każde starcie trzeba wygrać. Co ciekawe, tryb hardcore jest w moim odczuciu łatwiejszy. On nie tyle utrudnia rozgrywkę (nie odnosimy więcej ran, czy zadajemy mniej), co ją spowalnia. A jeżeli gramy wolniej, to więcej uczymy się o grze i gdy dochodzi do obowiązkowych walk, umiemy już wcześniej. Jeżeli chcecie wyciągnąć z gry więcej, polecam ten tryb nawet na początku.

Gra ma jednak trochę minusów:
- Widać że kończył się czas i budżet. Początek gry jest mega dopracowany. W końcowej fazie pojawiają się kwiatki w stylu biedna babinka za pomoc daje nam ogromną sumę pieniędzy, czy bandyci mają sprzęt lepszy niż niejeden woj. To drugie jest właściwie wymagane żeby było jakieś wyzwanie, ale jednak jest to zbyt łatwy zarobek. Podobno gra miała też dużo błędów po wydaniu, ale teraz się tego nie doświadczy.
- Brak języka czeskiego! Eh, jak ja bym chciał posłuchać dialogów w ich języku. Naprawdę, ta gra ma takim poziom imersji, że gdyby był do wyboru czeski i polski, to wybrał bym ten pierwszy.

20.06.2018 10:04
1
odpowiedz
4 odpowiedzi
mrsz
29
9.0

Gra na dzień dzisiejszy jest bardzo ciekawa i oferuje wystarczająco dużo do ciekawej rozgrywki. Jest dużo trudniejsza od całej reszty BFów czy CoDów i myślę że właśnie stąd te frustracje niektórych ludzi. Zostali przyzwyczajeni do respawnu w 5 sekund i braku jakichkolwiek konsekwencji. Najlepsza taktyka to lecieć na hurra z palcem na spuście byleby kogoś ubić bo zaraz będzie odrodzenie. Tutaj trzeba cierpliwości, wyczucia i zmysłu przetrwania. A nawet mimio tego możemy dostać kulkę w łeb po 30 minutach gry gdy już witamy sie z gąską i jesteśmy pod punktem ewakuacyjnym. Największe zalety moim zdaniem:

- Postawienie na realizm. Ludzie zachwycają się że w BF po zmianie magazynka zostaje nabój w komorze, a porównując do EfT to pikuś i realizm niczym w Wolfenstein 3D. Wszystko zachowuje się tak jak powinno. Podepniesz magazynek i przeładujesz, masz nabój w komorze. Wyjmiesz magazynek, nadal możesz go wystrzelić. Wystrzelisz kilka kulek, i nie masz nigdzie pokazane ile zostało. Możesz to ewentualnie sprawdzić o określić z jakąś dokładnością. Zabierzesz przeciwnikowi broń? Nie wiesz ile amunicji jest w magazynku, czy w magazynkach z ładownicy, musisz to wszystko posprawdzać, w tym np. czy nabój jest w komorze. Robi to niesamowity klimat, szczególnie jak idziesz z pistoletem, zabijasz gościa na widoku więc szybko łapiesz jego karabin, kamizelkę i plecak, i uciekasz w krzaki sprawdzić co jest w środku. Jak ktoś Ci wyskoczy to nie wiesz czy w nowo zdobytej broni jest jakaś amunicja, czy nie. Nie wiesz też co jest w ładownicach kamizelki więc nie zmienisz magazynka dopóki nie sprawdzisz. A gdy wystrzelisz dwa magazynki do połowy, dobrze jest schować się gdzieś, opróżnić jeden i doładować tymi nabojami drugi, co oczywiście trwa bo jest to robione tak jak w prawdziwym przypadku po jednym naboju. Są też 2 rodzaje przeładowania - wolne, czyli wyciągasz magazynek, wrzucasz do wolnej ładownicy, wyciasz inny i ładujesz, lub szybki, czyli odpinasz mag rzucając go na ziemię i podpinasz szybo inny z ładownicy. Po wszystkim warto oczywiście magazynek podnieść, o ile przeżyjesz starcie. Jeżeli ktoś gra w airsoft, a szczególnie scenariusze z limitami ammo i bez hi-capów, to szczególnie to doceni. Naprawdę ciekawy smaczek gry.

- Gra jest trudna, ale nie do przesady. Jak widzisz gościa w pełnym szpeju a tym masz TTkę, to lepiej się schować a nie zgrywać bohatera. Może cię nie zauważy. No chyba że nie ma hełmu, to wtedy jeden celny strzał i to Ty masz odpicowany karabin i armor ;). Tak naprawdę to na początku po prostu nie ma pieniędzy na kupno karabinów, bo jeszcze nie miałem sytuacji (a ginę bardzo często), żebym nie miał na pistolet TT + 2 magi + 50 sztuk amunicji. Już nie mówiąć że Makarova można mieć za połowę tej ceny. A z takim sprzętem juz możemy całkiem legalnie spróbować ubić jakiegoś scava i zdobyć Vepra, aksu czy SKSa. Grunt to nauczyć się nie rzucać w oczy, chocić cicho i znaleźć dogodną sytuację, a nie np. strzelać z makarova do gościa oddalonego o 100m. Dobry hełm noszą tylko postacie na wysokim poziomie, a headshot = śmierć. I właśnie zupełnie nie rozumiem hachlingów. Latają z toporem ginąc 10 razy pod rząd zamiast kupić pistolet i zdobyc coś od razu. Do tego istnieje ubezpieczenie, czyli płącisz kilka rubli i gdy nikt nie zgarnie twojego sprzętu to zostaje Ci zwrócony. W praktyce, tani sprzęt wraca bardzo często. Jak zginiesz gdzieś na widoku to nikt nie odważy się podejść i stracić 20 sekund na przeszukanie ciała, bo lepiej ubić kogoś w cichym miejscu gdzie jest czas na takie rzeczy. W tej grze trzeba nauczyć się że fajny stuff na środku placu to jest rzecz niewarta świeczki, za to z pewnością kulki w łeb :). Jeżeli ktoś jednak tak jak w BFie chce mieć od razu karabin szturmowy z elcanem, laserem i do tego pełne oszpejowanie, to niech faktycznie odpuści sobie tą grę.

- Gra budzi prawdziwe emocje. To do czego przyzwyczaiły mnie gry to durny grind, albo walka bez sensu jak właśnie BF czy CoD. Tutaj wchodząc do gry stawiasz coś na stawce, chociażby ten głupi pistolet i kilka magów, a wygrana nie jest pewna. Gdy po 40 minutach skradania się giniesz z pełnym plecakiem już pod punktem ewakuacyjnym to prawie eksplodujesz z irytacji. Gdy za to wchodzisz z pistoletem, a wybiegasz z pełnym plecakiem, kamzą i 2 sztukami broni długiej, a do tego krwawisz, nie masz już bandaży i wiesz że zostały ci 2-3 minuty życia, ale udało Ci się uciec, to satysfakcja jest nie do opisania. I właśnie za te emocje cenię tą grę. Nowe tytuły dla casuali unikają negatywnych emocji, żeby przyciągnać jak najwięcej graczy, ale gdy nie ma ryzyka nie ma zabawy więc przez to pozbawiają gracza tych maksymalnie dobrych odczuć.

Jedynym minusem który mi naprawdę przeszkadza to wipey. Nie gram mam teraz za dużo czasu na granie i szkoda mi trochę że to co kiedyś osiągnąłem zostało skasowane. Niemniej, wiem że to pewnie się skończy jak gra już wyjdzie z fazy beta, więc czekam na ten moment z niecierpliwością.

Generalnie polecam z całego serca. Jest to gra dla ludzi którzy są znudzeni wiecznie odgrzewanym kotletem gier AAA, miłośników militariów i realizmu, i oczywiście nie bojących się wyzwań.

11.12.2017 13:56
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29

Na tą chwilę mam zapisanych 15 godzin gry przy zapisie. Faktycznie jest więcej bo bugi... No ale myślę że mogę już ocenić grę.

Zacznę od plusów.
+ Nadal niezbyt ruszane połączenie RTS/RPG. Mało tego na rynku więc sam ten fakt sprawia że gra się miło i nie czuje odgrzewania kotleta po raz setny.
+ Projekt poziomów. Grafika jest raczej średnia, ale projekt map jest cudowny i niesztampowy. Nie spotkamy tutaj takich samych elementów na każdym kroku do czego przyzwyczaiły nas RTSy tylko wszystko jest po części unikalne. Nie czuć nudy i powszechnej w innych grach powtarzalności. Po tylu godzinach gry jestem pewny że kolejna mapa mnie czymś zaskoczy.
+ Projekt trybu RTS jest bardzo przemyślany. Nie ma nadmiaru/niedoboru surowców, jednostki są prosto skategoryzowane i poziomy jakości, rasy różnią się między sobą w sporym stopniu. Dodatkowo wyeliminowano mikrozarządzanie, co w połączeniu z systemem sektorów jest wymagające rozplanowania na samym początku i zajęciu się typowo naszym zadaniem po ustabilizowaniu gospodarki. Przeciwnik też działa wyjątkowo dobrze, atakuje z wielu stron a poziom trudności jest dobrze ustawiony (dopóki do gry nie wejdą bohaterowie, ale o tym później). Nasze sektory są czasem przejmowane, czasem my przejmujemy po jednym, ale raczej nie ma sytuacji w której jeden solidny atak nas niszczy doszczętnie.
+ Fajna fabuła. Miałem wprawdzie małe oczekiwania, ale może to dobrze bo zostałem miło zaskoczony.
+ Kupowanie schematów do trybu RTS. Od nas zależy jak szybko i w jaki sposób rozwiniemy nasze frakcje.
+ Cena. Grę kupiłem za 109zł w dniu premiery. Dawno czegoś takiego nie widziałem.
+ System rozwoju bohaterów i koło walki. Skille są dobrze zaplanowane, można zbudować ciekawą drużynę pod siebie a koło walki jest bardzo wygodne.

Minusy:
- Bugi fabularne. Jest ich masa. Myślę że przed wydaniem gry ktoś powinien ją przejść od deski do deski, a tutaj tak się nie stało. Dopiero od 1.07 można było ukończyć zadanie "eliksir"... Raz zacięła mi się gra bo zbyt szybko zagadałem do postaci, ta odeszła i nie mogliśmy kontynuować bo byliśmy zbyt daleko od siebie, ale jednoczenie nie mogłem się ruszyć bo już byłem dialogu. Straciłem masę czasu bo nie zapisałem od początku mapy.
- Spolszczenie - o tym pisałem wcześniej. Żenada.
- Zbyt dużo trybu RPG. Jest go zdecydowanie więcej niż RTS, a tak szczerze to jest on zwyczajnie nudny. Wiedziałem że tak będzie, bo z uproszczonego systemu nie da się zrobić czegoś co postawi jakiekolwiek wyzwanie, ale myślałem że będzie go dużo mniej. Teraz tułamy się po mapie i niszczymy wszystko na swojej drodze. Ginie się bardzo rzadko i nie udało mi się jeszcze wyczerpać licznika odrodzeń. Micha mi się cieszy jak widzę mapę z surowcami bo wiem że będzie RTS :).
- W trybie RTS, w późniejszej fazie gry bohaterowie są przesadzenie mocni i tak naprawdę da się od razu po uruchomieniu zrobić raid na bazę przeciwnika.
- W trybie RTS nie widzę powodu by budować wieże. Nawet słabsze jednostki mogą je zniszczyć bez problemu.
- Bardzo długie ładowanie poziomów. Aż przypomina mi się Fallout 2 na pentiumie 166Mhz z 16Mb ram, no ale tam dało się to wytłumaczyć. Teraz mam nie najnowszą, ale nadal dobrą maszynkę która nie ma problemu z innymi grami, a tutaj czekam po 30 sekund. Coś jest zdecydowanie nie tak.

Podsumowując dałem 7. Za miesiąc bugi pewnie zostaną poprawione a spolszczenie załatane i będzie można zagrać bez problemów trochę nudną grę RPG przerywaną całkiem ciekawym trybem RTS. Za tą cenę myślę że warto, tym bardziej że gatunek jest stary, ale nadal świeży i niewyeksploatowany. Fajnie pyknąć w coś w starym stylu bez craftingu, otwartego świata i przede wszystkim - powtarzalności na każdym kroku.

post wyedytowany przez mrsz 2017-12-11 13:57:29
10.12.2017 08:58
1
mrsz
29

Po pierwsze, to nie znać angielskiego to żaden wstyd. Ja np. nie znam kompletnie niemieckiego czy hiszpańskiego który jest szeroko używany i też mam się wstydzić?

Po drugie, jak ktoś coś deklaruje to tak ma być. Dobrze jest umieć hamować na śliskiej powierzchni, ale jak kupuję auto i producent deklaruje ze ma ABS, to ma on być i działać. W Divinity Original Sin II gram po angielsku, ale tam od razu wiedziałem że Polskiej wersji nie dostanę i nie ma problemu.

Po trzecie, jeżeli uważasz że Polskie wersje są zawsze gorsze, to chyba nie grałeś w Baldury, Diablo 2, Dragon Age, Mass effect, czy nawet wiedźmin. Dubbing w nich był cudowny. Mimo że potrafię zrozumieć co mówi postać po angielsku, to cała ta wypowiedź brzmi dla mnie nijako i mdło. Opowieść narratora Polskich tłumaczeniach ww. gier słuchało się przyjemnie, a z wypowiedzi postaci niezależnych mogłem wychwycić wszystkie emocje.

Po czwarte, co innego zrobić dubbing a tłumaczenie kinowe samych napisów. Druga opcja jest dużo prostsza i dużo tańsza. Więc skoro wydawca który kiedyś dał radę zrobić powalające spolszczenie Baldura, a teraz ma 100 mniej do roboty a odwala takie coś, to chyba coś jest nie tak. Ja rozumiem że wiedźmin to i wiedźmin tamto, ale skoro wydają coś innego niż ich flagowa gra, to niech już zrobią to porządnie.

Więc generalnie zostaw każdemu z osobna ocenę w jaką wersję woli grać. Ja uwielbiam Polski dubbing i jeżeli mogę to wybieram tą opcję. W angielską też zagram, choć z mniejszą przyjemnością jeżeli fabuła jest rozbudowana. A jak ktoś deklaruje że gra jest po Polsku, a nie jest, to będę narzekał.

08.12.2017 18:54
1
mrsz
29

Taa... I pomyśleć że gdy nie mieli środków bo dopiero zaczynali to potrafili wypuścić cudownie spolszczonego Baldura.

08.12.2017 17:07
odpowiedz
2 odpowiedzi
mrsz
29

Sama gra jest ciekawa i warto w nią zagrać. To co mnie razi i jest kompletnym nieporozumieniem to polska wersja językowa. Czuję się jakbym grał w piracką wersję spolszczoną na kolanie, bo nawet early access czy moddowe tłumaczenia są lepsze. W tytułowej czcionce ekranu ładowania nie ma polskich znaków i wyświetla się np. "mapa wiata" zamiast "mapa świata", część zadań czy opisów umiejętności jest po angielsku, a w jednym nawet jest ucięty nawias w placeholderze i jest "(0› / 4)" i nie wyświetla się poprawna ilość naprawionych kapliczek. Totalna amatorka. Jestem bardziej niż pewny że nawet nie sprawdzali poprawności bo nie trzeba być testerem z zawodu żeby wyłapać masę błędów przy zwykłej rozgrywce. Jak na produkt który został wydany w po Polsku oficjalnie jest to dla mnie nie do przyjęcia.

Na i4790k 4GHz, 32GB ram i 970 GTX chodzi płynnie przy domyślnych ustawieniach, ale są momenty gdzie potrafi przyciąć, więc opisy że na starym laptopie gra działa płynnie na ultra można wsadzić między książki. No chyba że dla kogoś 10 fps to płynny obraz.

20.11.2017 12:18
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29

Czy gra w wersji pudełkowej jest od razu na steam? Te promocje mnie kuszą bo otwarta beda jest niezła.

25.09.2017 15:13
odpowiedz
mrsz
29
10

Jest to jedyna gra w której nastukałem więcej niż 150 godzin gry. Dokładniej, to ponad 500 ;). Wciąga jak diabli. Jak coś zbuduję, to zawsze pojawia się w głowie myśl, że jednak mogłem zrobić to lepiej. Wracam do niej co każdy skok wersji minor, bo wtedy wiele się zmienia.

Nie warto sugerować się tym że jest to EA. Gra oferuje więcej niż 10 gier wysokobudżetowych. Podczas tych 500 godzin spotkałem mniej błędów niż przy przejściu każdej gry AAA. Jedyne z czym trzeba się liczyć to że w wersji finalnej będzie więcej zawartości, ale to bez znaczenia bo w tą grę nie da się zagrać raz.

Jedyny minus, to update na jednym wątku. Na moim i7 4790k, wyciągam już tylko 30fps i gra wyraźnie zwolniła. Fakt, że aby to osiągnąć musiałem poświęcić 200h w jednej rozgrywce, ale nadal chciałbym powiększyć fabrykę, a trochę to irytuje. Mam nadzieję że finalna wersja będzie obsługiwać wszystkie rdzenie.

25.09.2017 14:59
👍
6
odpowiedz
2 odpowiedzi
mrsz
29
10

Zastanawiałem się nad wadami tej produkcji i ciężko coś wymyślić. Jedyne co się samo nasuwa to że jest zbyt straszny. O ile początek był dla mnie w sam raz, to od połowy gry klimat mnie na tyle przytłaczał, że musiałem się zmuszać do gry do póki się nie przyzwyczaiłem. No ale nie mogę dać za to minusa grze typu horror :). Co najlepsze, gra wydaje się mieć wiele ścieżek, więc na jednej rozgrywce się nie skończy. Za drugim razem na pewno wszystko zrobię inaczej i zobaczę efekt. Ale to za jakiś czas.

Plusy produkcji:
- Świat i fabuła. Majstersztyk: W końcu coś nowego, a nie tylko zombie.
- Mnóstwo tajemnic: Skończyłem grę i nadal mam w głowie mnóstwo pytań. Na część pewnie nawet odpowiedź znają tylko twórcy. I o to chodzi. Ileż można grać w coś gdzie główny przeciwnik zdradza swój plan od A do Z żeby przypadkiem gracz nie musiał chwilę pomyśleć.
- Bez ułatwień: Mapa nabazgrana na kawałku papieru bez pokazanej pozycji gracza, brak jawnie spisanych zadań, brak jakichkolwiek statystyk w grze! (no bo ile ataku ma niby łopata z castoramy?). Tego mi brakowało w czasach gdzie każda gra ma minimapę i prowadzi za rączkę do celu.
- Łamanie standardów: W innych grach jeżeli masz zabić starą i schorowaną osobę, to najpewniej zmieni się w demona albo coś w tym rodzaju i będzie to bos. Tutaj wystarczy jeden cios w plecy. Jedyne co jest w tym trudne to rozmyślanie czy na pewno dobrze zrobiłeś.
- Grafika: Ona nie jest zła. Ona jest specyficzna. Zrobiona na pikslozę, ale widać że nie jest to standardowy indyk tylko każda rzecz jest starannie narysowana. Rzeczy się nie powtarzają i posuwając się w rozgrywce cały czas spotykamy nowe elementy.
- Straszny klimat: Tutaj nic nie wyskakuje żeby przestraszyć na chwilę, a później długo długo nudy. Muzyka, gra światłem, odgłosy, nieznane rzeczy - to wszystko składa się na niesamowity klimat. Ciężki i trudny, ale wyjątkowy i warty poznania. Czasem miałem go dość, ale na szczęście ciekawość pokonała strach.
- Crafting: W końcu zrobiony poprawnie. Nie jest to opcja, jak w wielu grach, ale jest bardzo uproszczony. Zrobisz niewiele rzeczy, ale każda jest przydatna.

Od jakiegoś czasu zastawiałem się czy ja po prostu się starzeję i gry mnie już tak nie kręcą, czy to same gry są kiepskie. I ta gra dowiodła że nadal są produkcje od których ciężko się odciągnąć. Cały ten śmieciowy AAA, robiony pod ludzi którzy nie chcą się męczyć z szukaniem rozwiązań tylko wszystko chcą mieć na tacy zaniża poziom.
Kupienie tej gry to najlepiej wydane 14 euro w tym roku. Przejechałem się na Mass Efekt Andromeda czy Planet Coaster, ale tutaj nie żałuje żadnego centa. Gorąco polecam i liczę że twórcy zarobią tyle żeby stwierdzić że opłaca im się dalej tworzyć. Czarodziej na kwasie rządzi :).

09.08.2016 16:56
😢
odpowiedz
1 odpowiedź
mrsz
29

Grę oceniłem na 5.0. Jest zwyczajnie słaba. Ostatnie zakupione przeze mnie wormsy, to Worms Reloaded i tamte zagrywałem się godzinami. Myślałem że tutaj po prostu poszli w 2.5d, ale rozgrywka pozostanie podobna. Niestety nie jest. Nie da się idealnie wycelować, bo perspektywa terenu zmienia się wraz z poruszaniem mapy. O ile w reloaded można było idealnie wymierzyć i oddać bardzo celny strzał, tutaj można robić to co najwyżej na wyczucie. Fizyka również na tym cierpi. Druga bardzo istotna rzecz i jednocześnie źle wykonana to lina. To był od zawsze bardzo istotny element rozgrywki, i z jej pomocą, sprawny gracz mógł szybko przemieszczać się po mapie. Teraz zostało to całkowicie zmienione i popsute. Przemieszczanie się liną to tragedia.

Ok, dodali klasy, nowe interaktywne elementy otoczenia i parę pomniejszych bzdur, ale co z tego, skoro popsuli resztę? Worms jest grą kultową i nie trzeba jej zmieniać o 180 stopni żeby wydać nową. Wystarczy podrasować starą grę, dodać parę opcji ale przede wszystkim nie zepsuć tego co jest dobre. Tutaj się nie udało. Zawiodłem się i na kolejne Wormsy 2.5d nie wydam kasy.

07.08.2016 15:05
👍
odpowiedz
mrsz
29

Większość negatywnych opinii wiąże się sentymentem do starych gier z serii, a nie faktyczną oceną gry. Sam grałem w jedynkę i później krucjatę i również byłem tą grą zachwycony. Późniejsze gry już niestety nie wyszły tak jak oryginał, ale powiedzmy sobie szczerze, twórcy chyba zauważyli co zrobili źle i krzyżowiec 2 jest naprawdę udaną produkcją. Gra mimo że 3D, chodzi bardzo płynnie i ma wzorową responsywność. Mapa podzielona jest na kratki, więc możemy idealnie zaplanować miasto tak jak to się działo w pierwowzorach. Do tego cały system gry został przemyślany i muszę przyznać że jest lepszy niż w pierwszej krucjacie. Tam np. nie budowałem kościołów, bo były zbędne i nieprzewidywalne. Tutaj każdy element układanki jest przydatny. Mapy są różnorodne i w potyczkach trzeba stosować różne strategie, bo nie zawsze mamy dostęp do wszystkich surowców, mimo że wszystkich potrzebujemy. Jednostki też zostały odpowiednio zmienione i dostosowane. Jedna z rzeczy która, faktycznie jest zrobiona gorzej, to dubbing. Wcześniejszy był lepszy. Ten jest bez polotu, chociaż fajnego klimatu dodaje zaznaczenie dużej armii i dźwięk tłumu wojaków.

Jako oldshoolowy gracz, przyznaję śmiało że ta część jest lepsza niż oryginał. Szczerze polecam, i mam nadzieje że kolejne tytuły będą równie przemyślane i dobre.

post wyedytowany przez mrsz 2016-08-07 15:07:23