Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 kwietnia 2003, 12:15

autor: Andrzej Jerzyk

Silent Hill 2 - recenzja gry

Silent Hill 2 to trójwymiarowa gra akcji/TPP zrealizowana w konwencji horroru (przeznaczona tylko dla dorosłych osób). Pierwotnie Silent Hill zadebiutowała na konsoli Sony Playstation i wzbudziła tak duże zainteresowanie graczy...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Silent Hill 2 jest grą, która już pewien czas temu zawitała na ekranach użytkowników konsol Xbox i Playstation 2. Teraz, kiedy zostało prawdopodobnie tylko kilka miesięcy do premiery trzeciej części (na razie tylko na konsole), Konami prezentuje nam pecetową wersję swego produktu. Jest to gra wzorowana na serii Resident Evil, pozostająca w klimatach lovecraftowskich. Gatunek ten ma w swojej historii wiele bardzo dobrych programów i Silent Hill również zajmuje w niej doczesne miejsce. Jak bardzo udzie lubią się bać widać po sukcesach wszelkiej maści thrillerów i horrorów – kontrolowany (w każdej chwili możemy wyłączyć telewizor czy komputer) strach jest dla nas bardzo atrakcyjny właśnie dlatego, że mamy nad nim kontrolę i wcale się nie boimy naprawdę – nasz strach jest tylko pozorny, sami się oszukujemy, że się boimy. Gra, o której tutaj mowa, ma zaspokoić właśnie naszą potrzebę odczuwania lęku i to zadanie realizuje całkiem udanie.

Jak przystało na survival horror, fabuła tej gry jest bardzo mglista i tajemnicza. Naszym bohaterem jest nijaki James Sunderland, na oko trzydziestoletni mężczyzna, który od trzech lat, kiedy to zmarła jego żona, nie może się odnaleźć. Jego życie przepełnione jest wspomnieniami i tęsknotą za Mary, jego najukochańszą kobietą. Nagle James otrzymuje list, w którym Mary prosi go o spotkanie w ich ulubionej miejscowości wypoczynkowej - Silent Hill. To przecież zupełnie niewiarygodne, jednak życie James’a bez Mary nie ma sensu, więc długo się nie zastanawiając wsiada on do samochodu i postanawia zrobić wszystko, by dowiedzieć się co chciała mu powiedzieć jego żona. Nie co dzień przecież dostaje się list od dawno zmarłej osoby... Jak bardzo zmienione zastaje ich ulubione miasteczko, będziemy mieli okazję przekonać się spacerując jego ulicami i odwiedzając bardzo wiele budynków. Nad miastem zawisła gęsta mgła, w której ledwo cokolwiek widać, a ulice zapełniły się dziwnymi stworzeniami...

Silent Hill 2 pozwala nam wybrać grę w kilku poziomach trudności, osobno regulowanych dla elementów zręcznościowych i osobno dla logicznych (moim skromnym zdaniem najlepsze efekty osiągniemy ustawiając to pierwsze na minimum a drugie na max – przecież dla fanów strzelanek 3D ta gra i tak nie jest niczym interesującym). Pomysł to może nie nowy, jednak znakomity – nie każdy ma przecież równie zdolne palce jak rozum i odwrotnie. W ogóle gra ta nie wprowadza do gatunku prawie żadnych rewolucyjnych zmian, jest raczej bardzo solidnym programem w mieszczącym się w kanonie przeciętnej gry tego typu. Jest jednak wiele rzeczy, które są jak najbardziej godne odnotowania. Przede wszystkim filmiki wprowadzające nas w klimat gry – to dzięki tym, perfekcyjnie wykonanym scenkom gra uzyskuje swój charakter. W Silent Hill 2 trudno cokolwiek zarzucić filmowym przerywnikom w naszej misji. Nie tylko nie przeszkadzają w grze, ale stopień perfekcji ich wykonania naprawdę robi wrażenie (chociaż czy po filmowym Final Fantasy coś może jeszcze w tej kwestii zaskakiwać ?). Niektóre są naprawdę szokujące i, co ważne, nie nadają się dla młodszych graczy (nie jestem przesadnie konserwatywny ale to gra raczej naprawdę od 18 lat).

Jak już wspomniałem, gra toczy się na dwóch płaszczyznach – zręcznościowej, polegającej na walce z przeróżnymi potworami i logicznej, która skupia naszą uwagę na rozwiązywaniu zagadek. Aspekt zręcznościowy jest tu nadzwyczaj mało skomplikowany – od czasu do czasu jesteśmy atakowani przez pojedyncze humanoidalne (choć nie tylko) stwory, które dla lepszego efektu pozbawione są jakiejś kończyny, albo mają jakiś kończyn za dużo (najczęściej brakuje im jednak głowy). Z tym napastowaniem radzimy sobie przy pomocy broni – możemy walczyć wręcz za pomocą różnych kijów, łomów czy piły łańcuchowej; wreszcie do naszej dyspozycji oddana jest także broń palna. Nic specjalnego – o wiele bardziej ciekawy jest Silent Hill 2 dzięki warstwie logicznej i fabularnej – tych wszystkich walk równie dobrze mogłoby wcale nie być. Ale do rzeczy – zagadek naprawdę nie brakuje. Wiele z nich jest bardzo ciekawych (jednak za prostych !) i co ważne, czuć że nie są one „doczepione” do gry na siłę, tylko są jakby naturalnym biegiem wydarzeń. Jednocześnie nie są frustrujące i denerwujące – wymagają czasem trochę zastanowienia, jednak prawie zawsze w pobliżu znajdzie się kilka wskazówek, ułatwiających sprawne rozwikłanie zagadki (niestety, niekiedy te wskazówki są zbyt wyraźne i oczywiste). Co można im zarzucić ? Ano tyle, że mało która z nich jest bezpośrednio związana z samą linią fabuły, choć przecież nigdy naszego życia, choćby było najbardziej nietypowe, nie wypełniają (bogu dzięki !) same zagadki.

Dzieło Konami w warstwie fabularnej ma jeszcze jedną sporą wadę – gra jest bardzo liniowa. W sumie chodzimy teoretycznie gdzie nam się podoba, jednak gra prowadzi nas raczej za rączkę – kiedy przykładowo nie wykonamy jeszcze wszystkich czynności na danym obszarze, nie zostaniemy „wypuszczeni” do kolejnej lokacji. To baaardzo ułatwia grę, jednak trochę psuje atmosferę – to przecież jakiś głos „z góry” zabrania nam wyjścia z budynku, którego drzwi są otwarte. Brak pewnej logiki jest zresztą obecny w całej grze. Wystarczy tylko wspomnieć, że Jimmy nie potrafi czasem wejść na kilkucentymetrowy krawężnik, że jego piła łańcuchowa nie potrafi przeciąć drewnianego płotka czy cieniutkiego drzewka. Że pełno jest drzwi, których nie da się otworzyć, chociaż na pierwszy rzut oka wystarczyłby porządny kopniak (nie mówię już o ataku piłą). Takich niedomówień jest mnóstwo, także sterowanie nie jest doskonałe i kamera często pokazuje zupełnie inny obszar od tego, którym jesteśmy zainteresowani. Nie zdziwi chyba też fakt, że nasza postać słucha nas tak bezmyślnie, że z radością może biegać w miejscu mając przed sobą ścianę. Kolejny zarzut to jakaś „kluczomania” tej gry – przez pół gry męczymy się szukając odpowiedniego kluczyka do kolejnych drzwi, często ledwo trzymających się w zawiasach !

Miasto, po którym się poruszamy, wygląda dosyć dobrze (nie mam tu na myśli bynajmniej stanu budynków i infrastruktury). Mimo, iż wszystkie ulice i budynki wyglądają bardzo podobnie i dosyć monotonnie biegamy między zabudowaniami Silent Hill, wszystko jest narysowane w miarę ładnie. Tekstury mogłyby być bardziej dopracowane, jednak wszędobylska mgła dość skutecznie zamazuje niedociągnięcia grafików ;-). Klimat jest wzmacniany dzięki... klaustrofobiogennym (boże, co za wyraz) pomieszczeniom rodem z obrazów najlepszych surrealistycznych malarzy. A wszystko jeszcze jest wzmacniane efektami świetlnym (naprawdę doskonałymi !) i błyskom naszej latarki włożonej w kieszeń na klatce piersiowej.

Podobnie dźwięk jest w tej grze znakomicie przygotowany, nawet jak na wymagania horroru. Odgłosy wbiegania po starych schodach, tłuczone szkło, skrzypiące drzwi – jednym słowem wszystko, czego nie może zabraknąć we wzorowym „straszycielu”. Do tego nasze radyjko przenośne, które wydaje z siebie szumy, ilekroć tylko zbliżymy się do jakiegoś stwora – efekt ten potrafi przyspieszyć puls najbardziej opanowanego gracza. Animacje też są na bardzo wysokim poziomie i napawają nadzieją, że już wkrótce gry tego typu będą tak realistyczne, że aż niebezpieczne dla naszego serca.

W kwestiach technicznych: wymagania tej gry są proporcjonalne do tego, co oferuje (800 mHz i 32 mb na karcie grafiki). Poza tym bardzo zalecany jest jakiś kontroler podobny do tych konsolowych (na klawiaturze też się da, spokojnie) i dużo kawy. Tak, tak, w tego typu gry to się gra w nocy, z głośnikami na maxa i przyciemnionym światłem. Nawet grze o najdoskonalszym klimacie trzeba odpowiednio pomóc, nastrajając się na taką zabawę. Sprzyja temu odłożenie wszystkich obowiązków na później i skupienie się na biegu wydarzeń – inaczej gra wiele traci. Dlatego dużo przyjemniej jest przejść ją w kilku wielogodzinnych sesjach, niż w kilkunastu kilkudziesięciominutowych.

Gry z gatunku horroru mają to do siebie, że podobnie jak w przypadku tego rodzaju filmów, straszeni jesteśmy albo przez efekty wizualne, albo przez atmosferę tajemniczości i ciągłego napięcia. Nie trzeba chyba dodawać, że ten pierwszy model jest znacznie powszechniejszy – jest tak dlatego, że o wiele łatwiej jest nagrać kilka niezwykle efektownych, kosztownych i „porażających” scenek video, niż zbudować interesujący klimat gry. Silent Hill 2, ze znanej raczej z konsolowych produkcji firmy Konami, pod tym względem wprawia w zakłopotanie. Dlaczego ? Ano dlatego, że w tej grze jest i klimat i dobre efekty wizualne. Problem tylko w tym, że ani jedno ani drugie nie stoi na aż tak wysokim poziomie, żeby popadać tu w zachwyty. Trudno jednak nie przyznać, że gra jak najbardziej zasługuje na wiele komplementów, których w tej recenzji nie zabrakło. Przede wszystkim trzeba jej oddać jedno – przeważa w niej jednak ten lepszy rodzaj straszenia i psychologiczne oddziaływanie na gracza dominuje tu nad efekciarstwem. Na koniec tylko jeszcze jeden malutki cios – strasznie brakuje jakiejś mini-mapy. Dosyć uciążliwe jest ciągłe otwieranie pełnoekranowej mapki (klawisz „M”), kiedy jest ona nam potrzebna co kilkanaście sekund. To właściwie wszystko, co koniecznie trzeba powiedzieć o tej grze. Fajny horror, dla miłośników gatunku wręcz pozycja obowiązkowa.

Andrzej „Jeż” Jeżyk

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

KA.EL Ekspert 13 września 2022

(PC) Twin Peaks but only Killer Bob vibes.

10

sekret_mnicha Ekspert 31 grudnia 2010

(PC) Nigdy się tak nie bałem i nigdy się tak nie będę bał, jak podczas gry w SH2. Kropka.

9.5
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.

Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii
Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii

Recenzja gry

Po pokazie gameplayu dla prasy nie byłem przychylnie nastawiony do Nobody Wants to Die. Twórcom z Wrocławia udało się jednak złamać mój sceptycyzm już po kwadransie gry. Choć chwilami ziewałem, nieprędko zapomnę tę transhumanistyczną przygodę neo-noir.

Recenzja gry Still Wakes the Deep - gratka dla miłośników Szkocji i chyba tylko dla nich
Recenzja gry Still Wakes the Deep - gratka dla miłośników Szkocji i chyba tylko dla nich

Recenzja gry

Still Wakes the Deep to klasyczny przykład walking sima, w którym liczy się tak naprawdę tylko fabuła i klimat. W opowiadaniu samej historii nie uniknięto jednak wad, a największym atutem gry jest jej oryginalny setting oraz szkocki akcent w dialogach.